Gdzie nad wodę z Wrocławia?

DSCF7519

W zeszłym sezonie i w tym odwiedziliśmy kilka miejsc w samym Wrocławiu i okolicy, gdzie można się kąpać. Niektóre polecam, inne odradzam.

Mam kilku znajomych z małymi dziećmi, którzy pytają, co robić z maluchem w upał we Wrocławiu. Tym wpisem podpowiadam Wam, co my robimy. W ubiegłym roku Zuzia była malutka, więc nie wypuszczaliśmy się z nią nigdzie daleko, ale też nie chcieliśmy rezygnować z frajdy bycia nad wodą. Oto miejsca, które odwiedziliśmy i nasze z nich wspomnienia.

Kobyla Góra

DSCF2563

Dla nas zdecydowanie number one. Tam wracamy i tam lubimy jeździć najbardziej. Dlaczego? Istotne jest dla nas to, żeby był cień. Zwłaszcza Zuzia potrzebuje posiedzieć w zacienionym miejscu, a i Jasiu i my też nie chcemy prażyć się cały dzień na słońcu. Namiotu plażowego nie mamy, dlatego potrzebujemy drzew, które nas osłonią. A tych nad zalewem w Kobylej Górze jest pod dostatkiem. Nie ma tam walki o kawałek cienia, dla każdego wystarczy. Jest nawet opcja, żeby rozłożyć się nad samą wodą w cieniu. To nasza ulubiona. Dzieciaki w zasięgu wzroku, koce w cieniu. Woda w Kobylej Górze? Piszę ten tekst będąc na Kaszubach nad jednym z najczystszych jezior w Polsce. Do takiej wody Kobylej daleko. Ale kąpać się da. Dzieciaki zachwycone. W wielu miejscach brzeg nie jest stromy i nie jest od razu głęboko. Odległość z Wrocławia? 70 kilometrów. Infrastruktura: nic szalonego. Jakieś zapiekanki i knysze, toalety w miarę czyste. Nic nie jedliśmy, bo bierzemy zawsze prowiant ze sobą. Nie zatrzymywaliśmy się też nigdy w okolicznych barach, bo do domu stosunkowo blisko. Lubimy to miejsce i pewnie jeszcze nie raz tam zawitamy.

DSCF7522 DSCF7523

Stradomia Wierzchnia

Byliśmy tam raz w ubiegłym roku. Trasa mniej więcej w tą stronę jak na Kobylą Górę. Odległość podobna. Byliśmy raz, ale pewnie nie prędko wrócimy. Kiedy w ubiegłym roku przyjechaliśmy tam z dwumiesięczną Zuzią i wysiedliśmy z auta ja byłam gotowa wracać od razu do domu. Nad zalewem rosną trzy wierzby na krzyż i nie ma zacienionych miejsc. Udało nam się jedną z tych wierzb upolować i tam się schroniliśmy. Plaża piaszczysta, niewielka.Woda w porządku. Standardowo jakiś bar plażowy z przekąskami, ale i tam nic nie próbowaliśmy. Generalnie było ok jednak brak cienia mnie zniechęcił do tego, żeby to miejsce odwiedzić ponownie.

Jelcz-Laskowice

Zalew w stylu disco jumbo. Byliśmy raz w ubiegłym roku i to, co sobie teraz przypominam najbardziej to, że tak to nazwę, dyskotekowy klimat tam panujący. Podpite towarzystwo, głośna muzyka z głośnika, kurwy zamiast przecinków. Nie wiem- może akurat trafiliśmy na taki dzień:) Ja jednak mam przede wszystkim takie wspomnienie z tego miejsca, a ponieważ jeżdżę nad wodę z dwójką małych dzieci, to tam mnie nie ciągnie ponownie. Chociaż jest tam też cień, piasek przy brzegu i woda w porządku. Z Wrocławia niedaleko, niecałe 30 kilometrów. Standardowo i tam nic nie jedliśmy zaopatrzeni nad wodę we własny prowiant. Podsumowując- niby ok, ale jakoś nas tam ponownie nie ciągnie. Pewnie nie bez znaczenia jest też mały szczegół- wyczytałam gdzieś kiedyś, że kąpielisko w Jelczu położone jest nieopodal cmentarza. Niby nie znaczące, ale jak teraz sobie myślę o tym miejscu to i ten szczegół wpływa na moje ogólne wrażenie.

Nowe 002

Kąpielisko Królewiecka

Na tej liście zdecydowanie najniżej. Wybraliśmy się tam w tym roku w piątkowe popołudnie. Miejsce piękne, obeszliśmy kąpielisko dookoła. Jest wiele miejsc, w których można się schować w cieniu przy brzegu, są miejsca na grilla. Jest tam jednak dość stromo jeśli chodzi o zejście do wody. Dlatego wybraliśmy kawałek plaży, który jest przy kąpielisku. Jest i piasek, i woda znośna. Odległość najbliższa z wszystkich wymienionych miejsc (bliżej mamy tylko na basen na Borowskiej, ale tam byliśmy już dwa lata temu, więc go pomijam w rankingu). Pośród tych wszystkich zalet jest jednak jedna zasadnicza wada- pijane w sztorc towarzystwo, które ledwo stojąc na nogach opiekuje się tam dzieci. Panowie bez pardonu pijący tanie wino na pieńku i wydający się nikomu, poza nami, nie przeszkadzać. Wstęp na Kąpielisko jest bezpłatny. Miasto wychodzi ludziom na przeciw. Ale w moim odczuciu miasto powinno też zadbać o porządek w tym miejscu. Rozrzucone śmieci na parkingu. Co druga rodzina pijana. Nie w imprezowym nastroju- jak w Jelczu. Pijana w pełnym tego słowa znaczeniu. Dzieciaki się chwile pokąpały i wróciliśmy stamtąd oburzeni i zniesmaczeni, zastanawiając się czy nie napisać w tej sprawie do władz miasta. Nie zdążyliśmy, bo zaledwie kilka dni później na kąpielsku doszło do tragedii- topiło się kilkuletnie dziecko, którym „opiekowała się” pijana matka. Nie wiem jak tam jest teraz i czy coś się zmieniło. Ja póki co nie zamierzam tam wracać.

Basen w Trzebnicy

Pierwsze gorące słońce w tym roku skusiło nas do tego, żeby wybrać się nad wodę. Słyszeliśmy wiele pochlebnych opinii o basenie w Trzebnicy i w Oleśnicy. Postanowiliśmy sprawdzić ten pierwszy. Odległość z Wrocławia ok. 30 kilometrów. Nasze najważniejsze kryterium- czyli cień- spłenione. Z jednej strony basen otacza las, więc jest trochę miejsca, gdzie można się skryć przed słońcem. Na basenie jest osobna część dla najmłodszych. Dla maluchów fajna, szkoda tylko, że oddalona od głównej części basenu. Jasiu się tam nudził i wolał szaleć przy tryskających fontannach przy basenie głównym, a nie dało się go pilnować z tego miejsca dla maluchów, także wędrowaliśmy trochę tu, trochę tu. Basen na zewnątrz jest połączony z tym w środku. Z głośników grała muzyka. Miejsce jest fajne, cena biletów atrakcyjna (zwłaszcza w porównaniu z basenami we Wrocławiu). Minus daję im za gastronomię, bo kiedy już wyjątkowo chcieliśmy coś zjeść nad wodą, to czekaliśmy na to przeszło godzinę (na danie typu zapiekanka/pizza), próbowano nam wcisnąć nie to co zamawialiśmy, więc ostatecznie nic nie zjedliśmy. Widać było, że kuchnia nie ogarnia tłumu, który przybył w ten dzień na basen. Podsumowując, daję Trzebnicy plusa, jest dobrą alternatywą dla Kobylej i pewnie jeszcze kiedyś tam zawitamy.

DSCF7239 DSCF7285

Basen w Miliczu

DSCF7535

Ostatni obiekt na mojej liście. Byliśmy tam niedawno. Upały sprawiły, że w domu nie dało się wysiedzieć i szukaliśmy wytchnienia nad wodą. Basen w Miliczu został niedawno otwarty, więc postanowiliśmy wyruszyć w tamte strony. Niech Was jednak nie zwiedzie to, że został niedawno otwarty. Został uruchomiony po jakimś przestoju. Nie jest odnowiony i przy całej sympatii dla Doliny Baryczy, z której pochodzę, basen w Miliczu trąci nieco myszką. Jest brodzik dla dzieciaków, dno jednak dość śliskie jak na maluchy. Reszta basenu w stanie, który pamiętam sprzed 15 lat. Nie wchodziłam do głębszych basenów, więc nie wiem czy jest tam choć odnowione dno. To, co na plus, to położenie. Basen w Miliczu również z jednej strony otacza las, także cień jest dostępny. Są toalety, nie zdążyłam ich sprawdzić, przy basenie jest restauracja, w której można coś zjeść. Basen jest dość duży i sam w sobie jest ciekawym miejscem na letni dzień. Mam nadzieję, że z czasem będzie nabierał „kolorów” i przyciągał turystów odwiedzających Dolinę Baryczy.

DSCF7546
Technologia na basenie:)

To moje zestawienie. Jeśli wybierasz się nad wodę, może skorzystasz z moich obserwacji. A może znasz inne ciekawe kąpieliska w okolicy Wrocławia i podzielisz się swoimi wrażeniami w komentarzu? Gdzie jeździć, a które miejsca omijać szerokim łukiem?