Mamo, wszystko dla Ciebie zrobię!

DSCF0889

W wyznaniu „zrobię dla ciebie wszystko” dostrzegam pewne niebezpieczeństwo. Widzę wtedy dorosłych, którzy wciąż pozostali dziećmi i nadal (mniej lub bardziej świadomie) są w stanie zrobić wszystko dla swoich rodziców. Czasem ponosząc tego bardzo duże koszty.

Idziemy pobiegać, tzn. ja pobiegać, Jasiu ze mną na rowerze. Bardzo się z tego cieszy, raz: bo uwielbia jeździć na rowerze, dwa: bo trafiła mu się taka okazja po tym jak już się wyszalał na placu zabaw, trzy (a może jeden:): bo ma okazję wyjść z mamą sam na sam, czytaj bez młodszej siostry. Jest podekscytowany (obiecałam mu już kiedyś wcześniej, że kiedyś go zabiorę, jak będę biegać), ale też przy tym bardzo współpracujący. Jedzie cały czas koło mnie, zapewnia mnie, że jak będę chciała, żeby jechał wolniej, to mam mu powiedzieć itp. W parku już na początku drogi pyta czy możemy pojechać skrótami. Myślę, że może być zmęczony- to był upalny dzień, było sporo atrakcji. Sprawdzam, odpowiada, że nie. Pytam czy chce, żebyśmy wracali do domu. Mówi, że nie, że tak tylko pytał. Raz jeszcze dla pewności dopytuję czy ma siłę jeszcze jechać. Ma. I wtedy właśnie mówi „Mamo, tak jak Ty chcesz, ja dla Ciebie wszystko zrobię”. No to jedziemy, czyli biegniemy:) W połowie parku zauważam, że Jasia rower wydaje jakiś dziwny dźwięk. Zatrzymujemy się. Szybko orientuję się, co to takiego, bo tego samego popołudnia na placu zabaw popsuł mu się hamulec w rowerze- hamulec ocierał o koło i wtedy Jasiowi jechało się tak ciężko, że nie był w stanie jeździć. Tata hamulec naprawił tylko z grubsza na placu i miał dokręcić wieczorem. No więc Jasiowi znowu popsuł się hamulec, tylko, że tym razem nawet mi o tym nie powiedział. Jechał dzielnie dalej. Może nie był to jakiś wyczyn ponad jego siły, ale na pewno było mu niewygodnie. Jednak na wspólnej wyprawie zależało mu dużo bardziej niż na wygodzie.

Poruszyło mnie to. Spytałam, czemu nic nie mówił, ale nie potrafił odpowiedzieć. Chyba też trochę martwił się o rower- bo zapytał co teraz zrobimy:)

Dlaczego o tym piszę. Bo myślę, że to bardzo poruszające dla wielu rodziców, słyszeć od własnego dziecka- mamo, zrobię dla ciebie wszystko. I zdaję sobie sprawę z tego, że to nie są puste słowa. Każde dziecko zrobi dla swojej matki i ojca wszystko. Na tym właśnie polega dziecięca, bezwarunkowa miłość. Nawet jeśli czasem dorosłym wydaje się inaczej. Bo widzą swoje dziecko jako krnąbrne, nieposłuszne, niegrzeczne. Ale dziecięce zachowania zawsze są współgrające z przekazem rodzica. Więc jeśli dziecko zachowuje się w określony sposób, to zawsze robi to w odpowiedzi na zachowanie rodzica. To rodzic jest pierwszy. Zawsze. I to on ma całkowitą kontrolę nad tą relacją, choć czasem z pozoru może to wyglądać inaczej.

W wyznaniu „zrobię dla ciebie wszystko” dostrzegam też pewne niebezpieczeństwo. Widzę wtedy dorosłych, którzy wciąż pozostali dziećmi i nadal (mniej lub bardziej świadomie) są w stanie zrobić wszystko dla swoich rodziców. Czasem ponosząc tego bardzo duże koszty. Dlatego za kluczowe uważam wychowanie dziecka w taki sposób, żeby przede wszystkim potrafiło zadbać o siebie. Nie o mamę, nie o tatę, nie o brata, siostrę i panią sąsiadkę. O siebie. Zawsze. I nie martwcie się, że wychowacie w ten sposób egoistę. Nie. Dziecko, które wie, że jest ważne i że jego potrzeby się liczą, potrafi też liczyć się z potrzebami innych. Wtedy może to zrobić w sposób naturalny, gdzieś z głębi siebie, a nie dlatego, że normy tak nakazują albo dlatego, że tak po prostu trzeba. Jak to zrobić, spytacie? O tym może w następnym odcinku:)