Moje dziecko boi się mikołaja.

Mikołaj w niektórych dzieciach budzi euforię, w innych lęk. Jedne wypatrują go cały rok, inne omijają szerokim łukiem.

Justyna napisała:

Czy ktoś może przechodził u swojego dziecka traumę świętego Mikołaja i może doradzić, co pomogło? Córka, 2 lata i 3 miesiące, wczoraj zetknęła się z Mikołajem w żłobku i płacze do teraz pastedGraphic.png🙁 Z przerwami oczywiście, bywają lepsze momenty, ale na wzmiankę o Mikołaju zalewa się łzami, a dzisiaj to płakała o wszystko, praktycznie jednym ciągiem, kompletne rozstrojenie, tuliła się ciągle, pytała, czy Mikołaj wróci, czy w żłobku będzie. W żłobku też płakała i dziś i wczoraj.

Mąż wymyślił, żeby upozorować, że Mikołaj wysłał jej list z małym podarunkiem i z zapewnieniem, że już jest daleko, że nie wróci i że mu przykro, że takie złe wrażenie zrobił.

Jeśli macie jakikolwiek pomysł, to proszę – pomocy, bo jutrzejszego takiego dnia nie zniosę pastedGraphic_1.png;p Żal mi jej bardzo, ale nie jestem w stanie poświęcić jej 100 % czasu, bo mam jeszcze 6 miesięcznego synka.

 

Myślę, że nie tylko Małgosia wizytę świętego Mikołaja i oczekiwanie na nią przeżywała zalana łzami zamiast z uśmiecham na ustach. 

Doskonale pamiętam, kiedy moja córka po raz pierwszy spotkała Mikołaja. Miała wtedy dwa i pół roku. Była w przedszkolu (w najmłodszej grupie). W mikołajki robione było zdjęcie, które potem zostało zaoferowane rodzicom do kupienia. Jakież było moje zdumienie, kiedy zobaczyłam zdjęcie z mikołajem i na nim płaczącą moją córkę! Zapytałam Panie nauczycielki, dlaczego w ogóle dzieci, które nie chciały spotkania z Mikołajem, miały obowiązek wziąć w nim udział? Nie pamiętam już jaką odpowiedź otrzymałam, pamiętam jednak, że poprosiłam o to, żeby przy jakiejkolwiek innej sytuacji tego typu moja córka nie była zmuszana do udziału w ‚zabawie’ i nie miała robionych zdjęć.

Uważam, że to okrutne wobec dzieci- że muszą usiąść na kolanach Mikołajowi, którego panicznie się boją tylko po to, żeby spełnić plan dorosłych. 

Małe dzieci często boją się przebierańców. One nie rozróżniają, że to ‚tylko’ człowiek przebrany za kogoś lub za coś. Dla nich to stwór z innej planety, którego się boją. I mają do tego prawo. Gdyby przed Tobą stanął nagle jakiś ‚obcy’, co do którego pochodzenia nie miał byś pewności, też pewnie byś się przestraszył. I zapewne nie miałbyś ochoty wskakiwać mu na kolana tylko po to, żeby dostać prezent-niespodziankę. Dlaczego zatem Twoje dziecko miałoby zareagować inaczej? Jeśli się boi, to boi się i kropka.

Nie musi przestać się bać tylko dlatego, że Ty uważasz, że to takie fajne święto.

Odwracanie jego uwagi od strachu (np. tym, że dostanie prezent) nic nie pomoże. A jeśli pomoże to będzie zwykłym przekupstwem. Dziecko i tak będzie się bało. 

Co zatem możesz zrobić, jeśli jesteś w sytuacji podobnej jak autorka pytania? Pozwól dziecku bać się. Zaakceptuj jego strach. Strach jest taką samą emocją, jak każda inna. Każdy ma do niego prawo. Stłumiony powróci ze zdwojoną siłą. Zaakceptowany- minie. Może nie tak szybko jak byś pragnął, ale to, co nazwane i przeżyte może odejść. To, co stłumione, zostaje. Możesz wesprzeć swoje dziecko, pomagając mu nazwać to, co przeżywa. Np. „Słyszę, że bardzo się boisz. Widzę, że mikołaj Cię przestraszył. To musi być dla Ciebie trudne, kiedy widzisz kogoś przebranego. Nie musisz podchodzić do Mikołaja, jeśli nie chcesz.”

Nie obawiajmy się, że tym samym wychowamy dziecko, które będzie zawsze wszystkiego się bało. Wręcz przeciwnie. Jeśli nasze dziecko będzie czuło, że to normalne bać się, będzie też mogło być odważne. Jeśli będzie tłumić swój strach, będzie on zawsze w cieniu- zasłaniając część odwagi. Jest wiele sytuacji, w których możemy obserwować nasze dziecko i jego reakcje. Np. galerie handlowe pełne są rożnych mikołajów, aniołków i innych postaci. Mikołaj w pracy. Urodziny i malowanie twarzy. Obserwujmy, jak zachowuje się nasze dziecko. Czy z ciekawością podchodzi do tych aktywności czy raczej jest wycofane.

Myślę, że to, co jest ważne w tych sytuacjach, to żeby nie dolewać oliwy do ognia. Jako rodzice swoim nastawieniem mamy wpływ na reakcję naszych dzieci. Możemy dodawać im odwagi, tam gdzie ją już mają- zachęcając do podejmowania nowych wyzwań, kiedy widzimy ciekawość. Możemy też projektować na dzieci nasze własne lęki- lepiej do niego nie podchodź, nigdy nie wiadomo, co taki stwór może zrobić. Możemy wzmacniać lub osłabiać reakcje dzieci, ale nie próbujmy ich zmieniać. Kiedy twoje dziecko czuje strach, nie próbuj zamieniać go na odwagę. I odwrotnie- kiedy jest odważne, nie napełniaj go swoim strachem…  Kiedy wiesz, że Twoje dziecko boi się Mikołaja- nie podsycaj niepotrzebnie tego tematu np. ciągłym dopytywaniem czy komentowaniem (no, ale czego się tak bardzo boisz, przecież wiesz, że to tylko mikołaj, itp.). 

Strach należy do tych emocji, których raczej nie lubimy. Jest jakiś taki niewygodny. Uwiera, więc czasem go gdzieś upychamy, przykrywając go innymi emocjami. Łatwiej jest nam nieraz zaakceptować złość niż strach. Przypomina mi się przy tej okazji fragment piosenki: „W tej pauzie pomiędzy rundami strach chwyta za kark jak szczenię” (Król)- i coś w tym jest. Ta emocja chwyta nas za kark jak szczenię. Łapie często znienacka. Dlatego wolimy jej czasem nie widzieć, nie nazywać i udawać, że nie istnieje. W końcu kto z nas nie chciałby wychować odważnego dziecka? Pamiętaj tylko, że tak jak każdy kij ma dwa końce, tak każda emocja to dwa krańce- żeby być naprawdę odważnym, trzeba znać dobrze swój strach. Dlatego pozwól Twojemu dziecku bać się!

W pytaniu pojawia się jeszcze jeden wątek- list od Mikołaja dla Małgosi z przeprosinami. Wiem, że jako rodzice chcemy zrobić wszystko, żeby nasze dzieci poczuły się lepiej. Jednak to, co możemy, moim zdaniem, zrobić dla dzieci najlepszego to pozwolić im czuć się tak, jak się czują. Nasza akceptacja to najlepszy podarunek. Wtedy żadne inne prezenty nie są potrzebne. Ja nie wysyłałabym listu od Mikołaja z dwóch powodów. Jeden to taki, że nie chciałabym podsycać tej sytuacji dodatkowo, robić wokół niej jeszcze więcej zamieszania niż już jest. Drugi jest taki, że wiem, że to niewiele by pomogło. Myślę, że to miałby być sposób na ‚uspokojenie’ Małgosi. Jednak najwięcej spokoju przynosi pewność, że w ramionach rodziców można przeżyć wszystko, co nas spotyka. 

Mam nadzieję, że dzieci, które wczoraj spotkały Mikołaja, przywitały go z radością ( a nie ze strachem czy aby na pewno dostaną prezent). I że te dzieci, które nie miały ochoty/ nie były gotowe na spotkanie z Mikołajem, nie były do tego zmuszane. Mam też nadzieję, że kiedyś wreszcie Mikołaj przestanie być narzędziem do zaprowadzania spokoju i porządku i straszenie nim przestanie być na porządku dziennym.

Wszystkie dzieci zasługują na to, żeby dostać prezent, cieszyć się i być szczęśliwe. Nie tylko te, które spełniają oczekiwania dorosłych. 

I mam jeszcze jedną prośbę- przestańmy dzieciom wmawiać, że mikołaj patrzy na nie cały rok. Niby skąd? Ma ukrytą kamerę? Podgląda przez dziurkę od klucza? Ma specjalną aplikację, która śledzi każdego? W naszym świecie już i tak dużo jest niepewności, braku zaufania do siebie nawzajem. Poczucia bycia ciągle inwigilowanym- przez Facebook, który zbiera informacje o nas nieustannie, reklamy, które znają nasze potrzeby jeszcze zanim my sami je odkryjemy, przez aplikacje, pozwalające śledzić gdzie kto jest, przez kamery w laptopach, systemy monitorowania na osiedlach i wiele, wiele innych. Oszczędźmy tego dzieciom. Naprawdę wszystkie dzieci są grzeczne. Potrzebują tylko dorosłych, którzy to odkryją:-) I tego Wam mikołajkowo życzę. 

Masz ochotę napisać o swoich doświadczeniach mikołajkowych- zostaw komentarz. Będzie mi miło widzieć Cię tutaj:-)