Zabawa to poważna sprawa

W tym odcinku posłuchasz o:

  • Co zrobić, żeby dzieci chciały bawić się same.
  • Czy zabawa może być nawykiem.
  • Dlaczego ważne jest, żeby dzieci umiały bawić się same.
  • Jakie są korzyści dla rodzica z tego, że jego dziecko bawi się samo.
  • Dlaczego samodzielna zabawa buduje wiarę dzieci w siebie.
  • Czy niemowlę również potrzebuje czas na samodzielną zabawę?
  • Co zrobić, gdy dziecko nie chce bawić się samo.

Transkrypcja

Dzień dobry, witam Was bardzo serdecznie, z tej strony Joanna Bzdzion, a to jest podcast dla rodziców rodzic-lider. W moim podcaście znajdziesz treści zarówno edukacyjne jak i rozrywkowe, które mają na celu sprawić byś czerpał więcej radości i przyjemności z bycia rodzicem. 

W dzisiejszym odcinku chciałabym Ci nieco opowiedzieć o dziecięcej zabawie. Są wakacje, wakacje sprzyjają zabawom, ale też zabawa to jest taki temat, który czasem spędza sen rodzicom z powiek, dlatego, że rodzice chcieliby, żeby ich dzieci bawiły się same, a dzieci nie chcą. Potrzebują do zabawy towarzystwa rodziców, potrzebują, żeby rodzice wymyślali im, co mają robić, żeby im nieustannie towarzyszyli. Jak sprawić, co zrobić i czy da się w ogóle coś zrobić z tym, żeby Wasze dzieci chciały bawić się same?

Jest na to kilka sposobów i warto o tym pomyśleć już za wczasu. Za wczasu, czyli mam na myśli jeszcze wtedy, kiedy Wasze dzieci są bardzo, bardzo małe. Dzieci działają zgodnie z pewnymi nawykami. I zabawa również może być swego rodzaju nawykiem. Jeśli my dobrze ten nawyk ukształtujemy od najwcześniejszych lat, a nawet już od najwcześniejszych miesięcy, to będzie nam dużo łatwiej w przyszłości. Jeśli natomiast od najwcześniejszych momentów życia naszych dzieci przyjmiemy rolę, nazywam ją rolą managera zabawy w waszym domu,  czyli wymyślacie, zabawiacie, jesteście nieustannie do towarzystwa, jesteście zawsze w gotowości do tego, żeby coś z dzieckiem porobić, to dziecko przyzwyczai się do tego, że ma takiego, nazwijmy go szefa, który go nieustannie zabawia i tego też będzie od Was oczekiwało. Jak sprawić, żeby nauczyło się bawić samo? I dlaczego to jest takie istotne?

Może najpierw o tym, dlaczego to ważne. To jest ważne nie tylko dlatego, że jeżeli Wasze dziecko będzie bawiło się samo, to wy będziecie wtedy mieć czas, żeby a) dopić ciepłą kawę do końca, b) zrobić coś innego dla siebie, c) może popracować, może odpocząć, d) mieć wreszcie też jakiś czas bez dziecka, jeśli jesteście z nim cały czas- bez dziecka w takim sensie emocjonalno- psychicznym, czyli ono jest fizycznie obok, ale wy możecie zająć się czymś innym. To są te korzyści, które płyną dla was i one oczywiście są istotne dla wszystkich rodziców, którzy zajmują się swoimi dziećmi i tego czasu dla siebie potrzebują. 

Ale jest też drugi i uważam znacznie ważniejszy aspekt tego, że dzieci będą bawić się same. Po pierwsze rośnie wtedy w dzieciach ich wiara we własne możliwości. Dzieci wierzą w to, że są zdolne zorganizować swój czas, zaplanować go, wykorzystać tak, jak lubią. 

Nie ma chyba większego takiego paliwa napędowego niż wiara w siebie. 

W to, że potrafię, że umiem się bawić. I że jestem kreatywny. Że potrafię wymyślać. A o tym dowiadujemy się i przekonujemy tylko w spontanicznej zabawie. Czyli jeżeli coś wymyślimy, coś wprowadzimy i to zadziała, to widzimy ok- potrafię. Jeżeli zrobi to za nas ktoś dorosły, wtedy już ta wiara w siebie w nas maleje, bo myślimy wtedy o sobie jaka mali ludzie: no, mama to wymyśla super zabawy, ale ja to już nie potrafię wymyślić nic tak fajnego. 

I z tego to właśnie powodu ważne jest, żeby stworzyć dzieciom przestrzeń i dać im tę możliwość, żeby to one były kreatorami swojego wolnego czasu.

Drugi ważny powód oprócz tego, że dzieci zyskują wtedy wiarę w siebie i rozwijają swoją kreatywność jest też taki, że poprzez samodzielną zabawę dzieci uczą się najwięcej.  Zabawa to nauka, a nauka- fajnie, by było gdyby była zabawą, oczywiście nie zawsze tak jest. Ale to właśnie w tych dziecięcych, spontanicznych zabawach jest najwięcej nauki. 

Co zrobić, żeby dzieci chciały bawić się same?  Od samego początku, czyli już od narodzin dziecka, stwórzmy dziecku taki  czas, kiedy ono będzie mogło pobyć same i poeksperymentować na tyle, na ile potrafi. Oczywiście dla noworodka to będzie leżenie na pleckach i rozglądanie się wkoło, obserwowanie. Dla dziecka, które już przekręci się na brzuszek, to będzie inna perspektywa , inaczej ten świat będzie wyglądał. To, co jest ważne, to żebyśmy zrezygnowali z tego, żebyśmy przy każdym jęknięciu naszego dziecka, przy każdym jego najmniejszym pomruknięciu, które nie zawsze jest nawet oznaką niezadowolenia, żebyśmy my wtedy nie wkraczali z naszą inicjatywą, z naszym sposobem na zabawienie dziecka, z tym, że my wiemy, co teraz zrobić, żeby jemu było lepiej.  Oczywiście nie namawiam do tego, żeby nie reagować, kiedy nasze dziecko płacze, krzyczy, jest faktycznie sfrustrowane, niezadowolone. Żebyśmy się wzajemnie dobrze zrozumieli. Zachęcam jednak do tego, żeby wyjść trochę z roli animatora kultury w swoim domu. A taką rolę rodzice bardzo często na siebie przyjmują, kiedy właśnie na świcie pojawiają się dzieci. Dziecię tyko piśnie, rodzic biegnie z grzechotką, żeby je zabawić. Dziecię tylko mruknie  rodzic już przekłada je na inną stronę, na brzuszek, na plecki albo może na kanapę albo może na matę edukacyjną, żeby zmienić mu perspektywę. To, do czego gorąco zachęcam, to, żeby być w tych relacjach z dziećmi bardziej uważnym obserwatorem aniżeli tym, który faktycznie coś proponuje. Oczywiście, jeżeli widzimy, że to jest  konieczne, to zaproponujmy, to zmieńmy. Ale zanim to zrobimy, to przyjrzyjmy się czy faktycznie nasze dziecko potrzebuje w tym momencie, żebyśmy my za nie coś zrobili. Dajmy mu więcej przestrzeni na to, żeby to ono samo mogło sobie stworzyć takie warunki, w jakich będzie mu dobrze. Żeby samo mogło wybrać. 

Drugi punkt, który jest bardzo ważny to też stworzenie odpowiedniej przestrzeni dla dziecka. Takiej, w której ono będzie mogło się swobodnie poruszać, będzie mogło swobodnie eksperymentować, eksplorować świat. Bo jeżeli my takie kilkumiesięczne niemowlę, które już zaczyna się czołgać, albo takiego bobasa, który już zaczął chodzić zostawimy i damy mu do zabawy całe mieszkanie, to oczywiste jest, że on sięgnie również  tam, gdzie my byśmy nie chcieli, żeby sięgał.  Że wyciągnie jakąś porcelanę z szafki, albo być może dostanie się do szuflady, w której trzymamy ostre narzędzia- i wtedy w nas rodzi się frustracja i nawet czasem złość, że to dziecko tak robi.  Przecież ono nie robi tego specjalnie. Ono robi to po to, żeby sprawdzić jaki jest świat, robi to z czystej ciekawości. A naszą rolą, jako rolą rodzica jest zapewnienie dziecku bezpiecznej przestrzeni, w której będzie mogło się bawić. Więc niech to będzie jeden pokój, który będzie w miarę bezpieczny dla dziecka, niech to będzie jakieś odgrodzone miejsce większe, ale takie, w którym ono będzie mogło się bezpiecznie bawić.  

Trzeci punkt to to, że te najmniejsze dzieci i te nieco większe również naprawdę nie potrzebują zbyt wielu zabawek do tego, żeby się w tej przestrzeni dobrze bawić. To jest nasze, dorosłych przekonanie, żeby dziecku podsuwać tam kolejne grające pianinko albo skaczącą małpkę. A tak naprawdę dzieciom wystarczą najprostsze zabawki. Jakieś miseczki, do których można wkładać drewniane klocki, coś, z czego można zbudować wieżę. Najprostsze rzeczy, to naprawdę najfajniejsze zabawki i one są absolutnie wystarczające w tych pierwszych etapach życia. Tam nie potrzeba nic więcej.  

Czwartym punktem na mojej liście będzie to, żeby zabawę wpisać w plan dnia.  Tak, jak w plan dnia wpisujemy posiłki,  jak wpisujemy spacery i różne inne czynności, które wykonujemy, tak samo warto również zaplanować sobie, kiedy będzie dobry czas na zabawę dla naszego dziecka. Pamiętajmy, żeby to był taki czas, w którym ono będzie w miarę wypoczęte, w którym będzie dzięki temu w lepszym nastroju. Bo jeśli my ten czas na zabawę wpiszemy na przykład prosto po przyjściu dziecka z przedszkola albo tuż przed drzemką, to oczywiście ono wtedy będzie nieco bardziej marudne i będzie mniej współpracujące. I nie będzie tak chętne do tego, żeby samo eksplorować świat. 

Niech zabawa będzie punktem na planie naszego dnia.

 Kolejna bardzo ważna rzecz to to, żeby w tych momentach, w których jesteśmy z dzieckiem, poświęcić mu pełną uwagę naszą. Przede wszystkim wtedy, kiedy jemy wspólnie posiłek. Kiedy mamy małego maluszka i go przewijamy. Kiedy kładziemy dziecko do snu. Te momenty pielęgnacyjne, żebyśmy wtedy my faktycznie byli całym sobą obecni i żebyśmy wtedy nakarmili dziecko poniekąd naszą uwagą, naszą miłością, naszą akceptacją. Jeśli wtedy wypełnimy ten jego garnuszek tymi naszymi dobrymi emocjami względem niego, wtedy jest dużo większa szansa, że nasze dziecko będzie chciało bawić się samo. Że nie będzie nas cały czas potrzebowało na każdym kroku. 

Myślę, że to, co jest również ważne to to, żeby być dla dziecka emocjonalnie dostępnym wtedy, kiedy ono potrzebuje. Czyli, kiedy nasze dziecko bawi się samo, a my w tym czasie robimy coś innego, ale jesteśmy na przykład w tym samym pomieszczeniu i ono przychodzi i chce nagle się do nas przytulić, wejść nam na kolana, pobyć chwilkę blisko, to wtedy dajmy mu to, czego potrzebuje. Bo on tak jaki taki akumulator, jak mała bateryjka doładuje się przy nas po to, żeby móc pójść bezpiecznie i ze spokojem i z radosnym i otwartym sercem bawić się dalej.  

O te wszystkie rzeczy warto zadbać już na samym początku, czyli od narodzin dziecka- stwarzać mu czas i warunki do tego, żeby ono mogło bawić się i eksplorować samo. Jeśli jednak tak nie zrobiliśmy, mamy kilkulatka, który nie chce bawić się sam, a my jednak z jakichś względów, choćby tych przytoczonych tutaj wcześniej uznamy, że chcielibyśmy, żeby nasze dziecko miało w ciągu dnia taki czas na samodzielną zabawę- niech to będzie piętnaście minut, dziesięć minut, ale niech to będzie czas, w którym to ono będzie wykazywało się swoją inwencją- to, co możemy zrobić? Przede wszystkim, zawsze to powtarzam, każda zmiana zaczyna się od nas samych. Czyli najpierw to my sami musimy być przekonani, że to, co chcemy zrobić jest słuszne. Jest słuszne w naszym odczuciu, czyli, że to ważne, że chcemy taką zmianę wprowadzić. Im więcej będzie w nas pewności siebie, że chcemy to zrobić, tym łatwiej będzie nam przez to przejść. I również dziecku, które będzie czuło nasz spokój w tej sytuacji, a nie poddenerwowanie. Jednym ze sposobów na to, żeby jakoś stopniowo wycofywać się z tego zawodu czy z tej roli animatora kultury w naszym domu może być to, że na początek będziemy bardziej biernymi uczestnikami zabaw niż aktywnymi uczestnikami. I oczywiście, jeśli mamy na to chęć i ochotę i zabawa jest świetna- nikt nikomu nie broni szaleć z dziećmi i się z nimi wygłupiać i bawić tak, jak lubimy. Budować z klocków, układać puzzli i wspólnie kolorować. Jeśli jednak nie do końca mamy na to ochotę, a czujemy, że robimy to, bo musimy, to spróbujmy przyjąć rolę bardziej obserwatora niż uczestnika zabawy. Czyli jestem z Tobą w pokoiku, siadam z Tobą na podłodze i patrzę, jak się bawisz. A Ty się baw. Mam tam moją uwagę, jestem tam obecny, nie czytam w tym czasie gazety ani nie przeglądam telefonu, a jednak nie biorę udziału. Niech to będzie takim pierwszym krokiem do tego, żeby dziecko uczyło się samodzielnie bawić. Potem możemy powiedzieć, że na chwilę wychodzimy i oczywiście wyjdźmy na chwilę, uprzedźmy o tym dziecko i za chwilę wróćmy. A potem stopniowo ten czas zwiększać i zwiększać. 

Zabawa jest najbadziej naturalną rzeczą. To nie jest coś, czego nasze dzieci potrzebują się nauczyć.

To my potrzebujemy wyjść z roli nauczyciela w zabawie. Dzieci potrafią się bawić. Potrafią same wymyślać, w co chcą się bawić. Tyko warto, żeby dorośli nie narzucali im na każdym kroku sposobu, w jaki mają to robić. Jeszcze raz powtórzę, bo myślę, że to bardzo ważne- zabawa jest najbardziej naturalną rzeczą na świecie i dzieci nie potrzebują tego, żeby pokazywać im, jak mają się bawić. Dzieci potrzebują rodziców, którzy zaufają w to, że ich dzieci potrafią się bawić.  

I tego zaufania w sobie na koniec tego podcastu najbardziej wam życzę. Żebyście zaufali sobie, żebyście ufali tym samym swoim dzieciom, żebyście wierzyli w ich kreatywność, pomysłowość i żebyście pamiętali, że po słowie nudzi mi się powtórzonym nawet kilkukrotnie pojawiają się zazwyczaj najlepsze pomysły.  A więc w te wakacje paradoksalnie życzę wam i waszym dzieciom momentów nudy, momentów bezczynności, bo to one przynoszą po chwili najwięcej radości i najfajniejszej zabawy. Takich wakacji drodzy słuchacze wam życzę i do usłyszenia w następnym odcinku.