Jak zerwać z nałogiem bycia sobą - recenzja książki Joe Dispenza.

W tym odcinku posłuchasz o:

W tym odcinku posłuchasz o:

  • Dlaczego pozytywne myślenie to za mało?
  • Czemu życzenia prosto z serca nie spełniają się?
  • Co jest potrzebne, żeby zmieniać rzeczywistość wokół Ciebie?

Transkrypcja

Witam Cię w kolejnym odcinku mojego podcastu. Ja nazywam się Joanna Bzdzion, a to jest podcast dla rodziców: rodzic-lider.

  • Zuzia, a co to znaczy być sobą?
  • Być sobą to znaczy, że na przykład tyle, ile można zjeść, to tyle się je. A nie jak np. chce być kimś innym, to więcej np. je. Np. jak zrobicie trzy prace, a ktoś zrobi jedną pracę, a jak Wy zrobicie trzy to to jest właśnie być sobą.
  • A jak ktoś zrobi jedną?
  • To też nic. Po prostu każdy lubi co innego i to znaczy, że być sobą.
  • A kiedy Ty czujesz, że jesteś sobą?
  • Zawsze.
  • A po czym poznać, że ktoś nie jest sobą?
  • Np. jak dziecko zawsze robiło i dalej ma tyle samo lat to po prostu można poznać, że zawsze robiło trzy prace, a teraz robi zero prac i gra np. na telefonie.
  • I wtedy nie jest sobą?
  • Jak po kimś powtarza albo robi co jego przyjaciółka to to właśnie jest to.
  • A jak byś miała kogoś zachęcić, żeby był sobą, to co byś mu powiedziała?
  • Nie powtarzaj po innych, każdy lubi co innego!

JAK ZERWAĆ Z NAŁOGIEM BYCIA SOBĄ?- być może najbardziej odjechana książka w moim podcaście.

Dzisiaj chcę Ci opowiedzieć o książce, którą przeczytałam jakiś czas temu, a w zasadzie jakiś czas temu zaczęłam ją czytać, a niedawno skończyłam i zajęło mi to sporo czasu. To jest taka książka, która zdaję sobie sprawę z tego, że to będzie pewnie najbardziej kontrowersyjna albo budzącą zdziwienie może książka, która znajdzie się tutaj w tych recenzjach na moim blogu. Mówię o tym z pełnym przekonaniem, bo ta książka jest taka trochę odjechana, tak ją nazwę. Natomiast też myślę sobie, że może być pomocna wielu osobom, bo ja w niej znalazłam wiele treści, które były dla mnie przydatne. Co to w ogóle jest za książka- zapytacie? Chcę wam dzisiaj opowiedzieć o książce dr. Joe Dispenzy pt. “jak zerwać z nałogiem bycia sobą”.

SKĄD AKURAT TA KSIĄŻKA?

Skąd akurat ten tytuł? Trafiłam na tę książkę dzięki osobie, którą obserwuję na IG, jest takie konto, które nazywa się ‚theholisticpsychologist’(jeszcze na koniec odcinka podlinkuje je). To konto mi przynosi osobiście wiele cennych wskazówek, wglądów, wiele bardzo konkretnych porad i po prostu bardzo, bardzo lubię tam zaglądać. I tam właśnie praca dr. Joe Dispenzy została polecona. I tak trafiłam na książkę „Jak zerwać z nałogiem bycia sobą”.

A że dysponuję pakietem Legimi, do którego chętnie sięgam, chociaż ostatnio wracam też do wersji papierowych książek, to szybciutko mogłam mieć te książkę na swojej półce w Legimi.

Osoba, która prowadzi konto ‚theholisticpsychologist’ nazywa się dr Nicolę La Pera (nie wiem czy dobrze to wymawiam). Znajdują się tam porady dotyczące tego, jak ważne jest kształtowanie naszego nastawienia poprzez sprawdzanie, jakie ja mam wewnętrze oprogramowanie, jakie myśli mi towarzyszą, jakie emocje, co to jest. I kolejnym krokiem po tej obserwacji jest to- jak to zmieniać.

Czyli możemy sobie wyobrazić, że mamy wbudowany jakiś software, który przez lata nam się aktualizuje różnymi rzeczami i teraz chcielibyśmy zrobić jakaś większą aktualizację. Nie taką, która przebiega nieświadomie- klik, klik- i dzieje się troszkę poza naszym udziałem. Ale taką, która będzie faktycznie bardzo, bardzo świadoma.

Jednym ze sposobów, które poleca to konto, jest pisanie sobie w kilku punktach- to się nazywa… (to jest do pobrania na stronie u dr Nicole)- ‚my future self journal’- czyli dziennik mojego przyszłego ja. Jednym z pytań tam jest właśnie: Jak ja chcę się czuć? Kim chcę być? Jaki chcę być? Ja teraz dużo bardziej uogólniam, tam to jest dużo bardziej szczegółowo- natomiast to jest coś, co bardzo zmienia moje nastawienie. Kiedy ja, szczególnie teraz, w kwarantannie (narodowej), jesteśmy z dziećmi już bardzo długo w domu i życie tak bardzo uległo zmianie, to mi jest dużo łatwiej o kiepskie nastroje, o brak energii.

Dr Joe Dispenza wiele mówi o tym, że nie wystarczy zmiana na poziomie albo tylko mentalnym albo tylko emocjonalnym. To jest tak, że nie wystarczy, że my sobie coś pomyślimy, że magia myślenia pozytywnego nie działa- albo nie do końca działa, bo to jest za mało. To się zadzieje tylko na poziomie umysłu. Jak też nie wystarczy to, że my sobie wyobrazimy, że tak się czujemy. Bo to też będzie za mało do tego, żeby zaszła jakaś zmiana.

Potrzebne jest to, żebyśmy połączyli jedno i drugie. A nawet jeszcze trzecie do tego wszystkiego. Czyli żebyśmy połączyli nasze myślenie– to, co z głowy z tym, co z serca, z tym, co z duszy- czyli też z nastawieniem emocjonalnym – jaki ja chcę być, a do tego jeszcze dołączyli ciało.

Ja to teraz bardzo ogólnie przedstawiam, ale to właśnie wyjaśnia ta książka- jak to robić. I ona wiele mówi o tym, że dopiero spójność na tych trzech poziomach w nas może przynieść bardzo konkretne zmiany.

Książka podaje krok po kroku jak przeprowadzać taką medytację, która właśnie pomoże nam w tym, żebyśmy my w pierwszym etapie przyglądali się temu, gdzie faktycznie jesteśmy, jak się czujemy, co myślimy. Uważna obserwacja siebie jest bardzo istotna. W następnym kroku- jak mamy to zmieniać? Tych kroków jest więcej. Ich stopień trudności rośnie wraz, że tak powiem, z rozwojem.

MOJE DOŚWIADCZENIA

Co ja chcę osobiście o tym powiedzieć?

Ja chcę powiedzieć o tym, że dla mnie to działa. To nie jest tak, że ja to ćwiczenie wykonuję codziennie. Czasami wpadam w taki dobry rytm i codziennie sobie wypisuję. Ja tę listę zmodyfikowałam i dopasowałam do swoich potrzeb. Na wzór ‚my future self’ stworzyłam sobie własną listę, gdzie zapisuję, jak chcę się czuć.

Ale samo zadanie sobie ptania- ok, znów czuję się jak ofiara, bo…- co jest dla mnie częstym poczuciem, bo mam skłonności do tego, żeby wpadać w takie myślenie- o rety, ja to zawsze biedna, poszkodowana i w takim ujęciu, że inni źli, a  ja dobra- w takiej walce. Więc, co mogę zrobić, żeby z tego wychodzić?

I jak chciałabym się czuć w tej danej sytuacji? To mi pomaga w tym, żeby budować siebie taką, jaką ja bym chciała być.

To absolutnie nie jest takie łatwe i proste. To znaczy- może to jest proste, ale nie jest łatwe- tak to nazwijmy. Wymaga wiele, wiele pracy. Ale małymi krokami, krok po kroku, myślę, że warto takie ćwiczenia robić.

Ja jeszcze dodam do tego, że już wiele lat temu byłam na warsztatach oddechowych prowadzonych przez Michała Godlewskiego, którego pracę bardzo, bardzo polecam i ona we mnie cały czas kiełkuje mimo, że te warsztaty były już wiele, wiele lat temu. I my wtedy na tych warsztatach też robiliśmy taki krótki- nie wiem, jak to nazwać- i nie pamiętam jak to się tam nazywało- w każdym razie to takie narzędzie, które miało nam pomóc w tym: jak ja chcę się czuć. Tam skupialiśmy się na takich kwestiach, jak: jaką emocję ja biorę z wdechem, a jaką wypuszczam z wydechem?

Ja połączyłam te narzędzia, które poznałam u Michała na warsztacie z tymi narzędziami, które poznałam dzięki temu dziennikowi w taką swoją całość, w taki swój schemat. Ja ten schemat też cały czas zmieniam i sobie próbuję i ćwiczę, co mi najlepiej służy. Natomiast jedno jest dla mnie pewne- warto to po prostu robić. Bo to jest taki stan, w którym możemy się na chwilę zatrzymać przy sobie i sprawdzić, jak my się ze sobą mamy. Jak ja się tak naprawdę czuję, a jak chciałabym się czuć.

Nieważne jest o jakiej porze dnia będziemy to robić. Wiele osób robi to rano, zaraz po wstaniu, po przebudzeniu i myślę, że to może być całkiem dobra pora na to, żeby się dobrze nastawić na dany dzień. Ja natomiast częściej wykonuję to ćwiczenie wieczorem- z intencją na następny dzień. Dlatego, że wieczorem mam chwilę spokoju. Nie lubię rano wstawać wcześnie. Wolę wieczorem siedzieć dłużej, a rano wstać później. W związku z tym trudniej mi jest o tą przestrzeń, kiedy inni domownicy jeszcze śpią, a ja mogę faktycznie skupić się tylko na sobie. Dlatego wykonuję to wieczorem. Myślę, że ta pora nie jest aż tak istotna, jak istotne jest to, żeby się przy czymś takim zatrzymać i to robić.

I to chciałam Wam dzisiaj polecić.

Jeden z cytatów z książki brzmi:

„Myśli są językiem mózgu, a uczucia są językiem ciała.”

Ta książka cały czas zachęca do tego, żeby łączyć myśli z poczuciem w ciele i że to jest bardzo istotne. Opisy w książce posuwają się o wiele dalej, udowadniając np., że wszystko, co nas otacza jest polem kwantowym, a my jesteśmy jego częścią. I poprzez swoje myśli, które też są energią, emocje, nastawienie my wysyłamy sygnał do tego pola kwantowego, a ono na to w jakiś sposób odpowiada. Dlatego jeśli chcemy zmienić rzeczywistość wokół nas, potrzebujemy najpierw zaobserwować, jaki my nadajemy sygnał do tego pola. Co my wysyłamy. A dopiero później to zmienić i że ta zmiana zawsze zaczyna się od nas,  że to zawsze my jesteśmy kreatorami tej zmiany. Że to, co przejawia się w świecie zewnętrznym, jest efektem naszej pracy wewnętrznej bardzo często. I to jest to kontrowersyjne. Wiem, że wiele osób może się z tym nie zgodzić.

Ja przyznam szczerze sama jestem w takim małym rozkroku, co do tych tez. Bo z jednej strony wierzę, że wiele rzeczy możemy kreować. A z drugiej strony wiem, że jest wiele rzeczy, na które wpływu po postu nie mamy. Więc to nie jest tak, że kupuję to wszystko tak w 1000%. Natomiast myślę, że to jest ważne, żebyśmy przyglądali się temu, jak to, co dzieje się wokół nas – jaki to ma związek z tym, jacy my jesteśmi.

Kolejny cytat z książki mówi:

„Twoje ciało przyzwyczaiło się do złego samopoczucia. Znacznie lepiej wie, jak być nieszczęśliwym, niż Twój świadomy umysł wie, jak być szczęśliwym.”

To jest taka smutna teza. Smutny cytat. Że my dużo łatwiej wpadamy albo jesteśmy w tych stanach złego samopoczucia niż w tych dobrych. Tym cytatem chcę przejść do pytania:

 

CO Z TEGO MOGĄ MIEĆ RODZICE?

Dlaczego ta książka znajduje się w zestawieniu książek dla rodziców- bo przecież mój blog i mój podcast to są treści kierowane przede wszystkim do rodziców. Treści rozwojowe, ale treści, które chciałabym żeby trafiały do rodziców.

Ja o tym myślę w ten sposób, że my jako rodzice, opiekunowie, nauczyciele mamy duży wpływ na to, jakie nawyki kształtujemy w naszych dzieciach. To znaczy czy nasze dzieci są przez większość czasu szczęśliwe czy są nieszczęśliwe. I absolutnie nie mówię tutaj o tym, ze mamy unikać trudnych sytuacji, emocji, tych, których nie lubimy- złości, smutku czy łez czy jakichś konfliktów. Jeśli to nie jest pierwszy podcast, którego u mnie słuchasz, to doskonale wiesz, że promuję coś dokładnie przeciwnego. Wszystkie emocje mają ujrzeć światło dzienne i dopiero wtedy my możemy poczuć się bardziej lekko. Do tego zachęcam rodziców, żeby dzieciom dawać na to przestrzeń, żeby one mogły wyrażać wszystkie swoje emocje. Wiem też, że często my jako rodzice kładziemy na dzieci dodatkową, niepotrzebną presję i że dzieciaki przez to są bardziej nieszczęśliwe. A one z natury chcą być szczęśliwe, chcą być radosne. Takie, jak są w zabawie. Takie, jakie są w swoich spontanicznych działaniach. To są te wszystkie tak wesoło podrygujące dzieci- uwielbiam ten widok właśnie, jak patrzę, jak dzieciaki czy to moje czy to właśnie inne tak wesoło podrygują. Ich ciało jest wtedy rozluźnione. I one całe są radosną energią. Żeby sprawdzać, jakie my, jako rodzice, kształtujemy w dzieciach nawyki, również te myślowe. Bo my coraz częściej jesteśmy w stanie myśleć o zdrowych nawykach żywieniowych, czy pod kątem sportu, ruchu. Mówimy coraz więcej o czasie spędzanym przed ekranem. To są wszystko te fizyczne rzeczy. Ja zachęcam też do tego, żebyśmy przyglądali się jakie nawyki psychiczne- czyli w jakim nastroju moje dziecko jest najczęściej i czy my jako dorośli- ponieważ sami często sobie nie pozwalamy na ten luz, na ten uśmiech, na tą radość, na tą spontaniczność, na ten entuzjazm – czy my tego w dzieciach, nieświadomie pewnie czasami, nie gasimy. Bo sami nie mamy do tego dostępu. Więc mówimy: a co się tak cieszysz? Albo: no już tak nie skacz. Albo robimy różne inne rzeczy, które pewnie będziecie sami doskonale widzieli, które sprawiają, że nie dajemy dzieciom dostępu do tej ich naturalnej radości.

Dlatego myślę, że ta książka może być ważna dla rodziców, bo nie tylko rodzice mogą wykonać pracę sami ze sobą – o czym jest ten podcast i ten blog- bo jeśli chcemy jakichś zmian w relacji z dziećmi, to potrzebujemy wykonać ten kawałek pracy sami ze sobą. Ale też rodzice w ten sposób mogą dać dzieciom przykład, że zawsze jest dobry czas na zmianę, mówiąc inaczej- nigdy nie jest za późno na zmianę. I że jeśli mi z czymś teraz jest źle i czuję, że mógłbym coś robić inaczej, to zawsze mogę siegnąć po jakieś narzędzia, które mogą mi w tym- z dnia na dzień, pomagać.

Dajmy dzieciom prawo do bycia sobą, do wyrażania siebie, do tego, żeby one mogły być spójne – takie jak się rodzą, bo one takie są, tylko my to później w nich tłamsimy. Być może zaoszczędzi im to na przyszłość trudu zrywania z nałogiem bycia sobą– jak mówi tytuł tej książki, o której dzisiaj Wam opowiadałam.

Myślę, że to jest ogromny dar, który możemy dzieciom dać – zobaczyć je takim, jakie one są i pozwolić im po prostu być sobą!

Do tego gorąco zachęcam! Zachęcam rownież do tego, żeby sięgnąć po tę książkę. Jeśli ta recenzja wzbudziła Twoje zainteresowanie. Być może to nie będzie tak, że cała ta książka będzie dla Ciebie olśnieniem (choć to już może za dużo powiedziane). Może ona nie przyniesie Ci czegoś super nowego. Ale może dzięki tej książce właśnie znajdziesz dla siebie jakieś ćwiczenia, które pomogą Ci w tym, żeby świadomie kreować siebie. Tak to nazwijmy, podsumowując jednym zdaniem. Świadome kreowanie siebie samego.  Tego Ci gorąco życzę! Do tego zachęcam!

A tym czasem pozdrawiam i do usłyszenia następnym razem.