Wizyta u fryzjera, która ścięła mnie z nóg.

DSCF8462

Taki tekst o wizycie u fryzjera popełniłam jakiś czas temu na elephant.coaching. Dziś go przypominam, bo wszystkie przedszkolaki i szkolniaki już pewnie pięknie wycięte na rozpoczęcie roku szkolnego.

„Idę z Jasiem do fryzjera. Fryzjer dla dzieci. A w zasadzie to głównie dla małych chłopców. Zamiast foteli są samochody, w których się siedzi. Fanaberia- wykrzyknęłaby pewnie moja babcia:-) Miałam już nawet zamiar namówić Jasia na „normalnego” fryzjera. Chodził już do takiego. Ale ma taką frajdę z tych aut. No i jest jeszcze jeden wabik- lizak od pani na koniec. Ten od pani fryzjerki smakuje jak żaden inny i jest równie ważny jak naklejka od pani doktor. Poza tym- pomyślałam sobie, że ja chodzę do salonu fryzjerskiego, w którym czuję się przyjemnie. Nie wybieram tego, który jest najbliżej, albo gdzie najmniejsza kolejka, gdzie najtaniej. Chodzę tam, gdzie lubię. Dlaczego więc Jasiowi miałabym nie pozwalać na to samo? Ale to już trochę inna para kaloszy.

W salonie Jaś zajmuje środkowe auto. Do auta obok po chwili przychodzi inny chłopiec z mamą. Początkowo nie zwracam na niego uwagi. Chłopiec jak chłopiec. Mama tłumaczy jak przyciąć. Na chłopca zaczynam zwracać uwagę, kiedy zauważam, że zaczyna się denerwować. Najpierw narzeka, że coś go gryzie pod peleryną, wierci się nerwowo i dosłownie po kilku sekundach jest już bardzo zły czemu upust daje krzycząc do fryzjerki „Ty dupo”. Jest zły na nią. Ona sprawia, że czuje się nieprzyjemnie. Wszystkie fryzjerki wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. I strzygą dalej. Także zdenerwowanego chłopca. Jego mama wkracza do akcji. Wydaje się jakby nie słyszała tej obelgi. Zagaduje chłopca pytając jaką zabawkę kupią jak wyjdą. Proponuje mu też grę na telefonie, ale chłopiec nie chce. Mama 'gimnastykuje się’, próbując jakoś odwrócić jego uwagę i go zagadać. Udaję jej się raptem na chwilę. Bowiem po chwili chłopiec jest znów rozwścieczony, tym razem z jego ust w stronę fryzjerki pada „ty durna pało”. Mama chłopca- niewzruszona. Po strzyżeniu chłopiec od razu wybiega za drzwi. Mama biegnie za nim, wracają płacą i z ust chłopca pada nawet przepraszam- choć nie brzmi ono szczerze, raczej jest motywowane tą obiecaną zabawką (to tylko moje mniemanie).

Co mnie w tej sytuacji tak bardzo poruszyło? Agresja tego chłopca i te epitety. Mały wyglądał trochę jak stwór z bajki- chudy, blady i te oczy…lekko zezowate, ale przede wszystkim takie obłędne. Przez chwilę pomyślałam, że może jest chory. Może ma jakąś chorobę dziecięcą, jest ich przecież teraz tyle, która sprawia, że nad sobą nie panuje. Może ma taką chorobę. Tylko słów wypowiadanych z premedytacją raczej nie nauczył się w przychodni lekarskiej. Jeszcze pół biedy, jeśli słyszy dorosłych tak się obrzucających błotem. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że słyszy dorosłych tak się zwracających do niego. Brak mi słów. Słowa mają moc.”

Tak przy okazji : gdzie chodzicie z dziećmi we Wrocławiu do fryzjera? Jaś upodobał sobie ten salon z autkami. Wiem o takich dwóch- jeden jest w Magnolii drugi gdzieś w okolicy Kozanowa. Znacie jeszcze jakieś godne polecenia saloniki fryzjerskie dla dzieci?