Czuła przewodniczka

W tym odcinku posłuchasz o:

W tym odcinku posłuchasz o:

  • Potulnej, Królowej Śniegu i Męczennicy, które mieszkają w każdej z nas;
  • Czułej Przewodniczce, która może zajmować ich miejsce;
  • Podobieństwach książki z nurtem RIE;
  • Jak może wyglądać proces budowania poczucia wartości

Transkrypcja

Dzień dobry,

witam Państwa bardzo, bardzo serdecznie po pewnej dłuższej przerwie w nagrywaniu. Ja nazywam się Joanna Bzdzion a to jest podcast dla rodziców Rodzic-lider.

Tym podcastem rozpoczynam nową, drugą serię moich podcastów. Tak sobie wymyśliłam, że podzielę je na 10-odcinkowe części, żeby po prostu łatwiej było się w tym odnaleźć. Trochę jak seriale, które mają swoje serie. Zainspirowana tym pomyślałam, że wprowadzę trochę takiego porządku.

Nagranie tej pierwszej dziesiątki zajęło mi sporo czasu:). Mam nadzieję, że z następną 10- tką pójdzie mi już trochę łatwiej. Jak to się mówi- pierwsze koty za płoty. Doświadczenia zebrane i gorąco zapraszam do dzisiejszego odcinka.

  • Zuzia, powiedz mi, kto to jest przewodnik? 
  • Ten, co oprowadza? Ten, co wie, co się dzieje. 
  • A gdzie oprowadza taki przewodnik? 
  • Na przykład jak jest lotnisko. 
  • On oprowadza po lotnisku? 
  • Może. 
  • A gdzie jeszcze może oprowadzać? 
  • W autobusie. 
  • A na tym lotnisku to, co on tam pokazuje? 
  • Na przykład jak ktoś nie wie, gdzie ma podejść dać walizkę. 
  • Aaa, to on wtedy mówi? 
  • Tak.
  • A powiedziałaś, że przewodnik wie, co się dzieje. A skąd on to wie? 
  • On przychodzi tak, jak ochroniarz. On czasami tak sobie chodzi i jak tak sobie chodzi, to może zapytać czy coś się dzieje, czy coś się stało, czy coś pomóc. 
  • Jasiu, a Ty jak myślisz, kto to jest przewodnik? A nawet nie myślisz, ale Ty już chyba wiesz, kto to jest przewodnik? 
  • Przewodnik to oprowadzający w zoo albo w mieście i mówiący, kiedy to było wyprodukowane, kiedy to było powstane, ile to już stoi i kto to wyprodukował. 

Nową serię podcastów rozpoczynam od recenzji książki pt. „Czuła przewodniczka”. Jest to książka autorstwa pani Natalii de Barbaro.

Może ktoś z Państwa już o niej słyszał, może nie, mam nadzieję, że po odsłuchaniu tego podcastu zdecydujecie Państwo czy chcecie po nią sięgnąć czy też nie.

To jest taka książka, obok której ja nie mogłam przejść obojętnie. Myślę sobie, że ta książka równie dobrze mogłaby się też nazywać „rodzic-lider”.  Chociaż tak naprawdę uważam, że czuły przewodnik jest lepszym określeniem i  zdaje się lepiej oddawać to, o czym też ja mówię i  do czego Państwa  zachęcam poprzez swoje działania. Czyli właśnie  to, żeby być dla dzieci takim liderem, czułym przewodnikiem, takim który prowadzi z życzliwością, z miłością, z uważnością. A żeby móc być takim przewodnikiem dla dzieci czy w ogóle dla kogokolwiek innego, to najpierw potrzebujemy nim być sami dla siebie. I o tym właśnie, mówiąc w dużym skrócie oczywiście, jest książka, którą dzisiaj chcę Państwu zrecenzować.

TYTUŁ

Pomysł na tytuł tej książki narodził się w głowie autorki, kiedy słuchała (jak dodaje- po raz kolejny) Noblowskiego przemówienia paniOlgi Tokarczuk.

Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy powstała nazwa rodzic-lider i w jakich okolicznościach przyrody, ale już nie pamiętam jak na nią wpadałam. Wiem, że ta moja nazwa czasami budzi pewne kontrowersje, bo wydaje się, że lider to ktoś taki, kto prowadzi taką twardą ręką, która nam się kojarzy z przywództwem. Natomiast gdybym mogła dodać właśnie jakieś jedno określenie do tej mojej nazwy, to byłby taki czuły rodzic-lider, taki, który właśnie patrzy tym życzliwym okiem na swoje dziecko. Jednak pozostaję wierna nazwie rodzic-lider, już kończąc ten wątek dodatkowy, dlatego, że uważam, że właśnie, żeby budować dobre relacje z innymi, a tak często myślimy o relacjach z dziećmi,  o tym, że one są dla nas ważne i że chcemy, żeby one były dobre, to potrzebujemy wziąć za nie swoją odpowiedzialność. A lider to dla mnie właśnie ktoś taki, kto zna zakres swojej odpowiedzialności, w tym tej odpowiedzialności w różnych relacjach.

To tyle tytułem wstępu i informacji dodatkowych.

O czym jest  książka “Czuła przewodniczka”?

Zacznę od cytatu:

Jak podaje autorka i do czego też namawia kobiety, do czego zachęca kobiety, bo książka kierowana jest przede wszystkim do kobiet- Czułą Przewodniczkę każda z nas ma w sobie. Ona zawsze patrzy na nas tym życzliwym okiem,  z miłością.  Patrzy tak także wtedy, kiedy my same siebie tak nie widzimy, bo jakże często, my kobiety, mamy problem z poczuciem własnej wartości. I to, co jest dla mnie zachwycające w tej książce, to, to co gdzieś czuję podskórnie od wielu lat, ale nie potrafiłam tego tak dobrze ubrać w słowa, za co jestem bardzo wdzięczna pani Natalii, bo pozwoliła mi samej nazwać to, co gdzieś czułam podskórnie od dłuższego czasu. Że z tym poczuciem wartości, czy z miłością siebie, o której tak często teraz mówimy i o której właśnie między innymi jest ta książka, z tą życzliwością dla siebie – to nie jest tak, że my możemy to raz na zawsze zrobić i koniec. I jak tak się stanie, znajdziemy jakiś magiczny sposób, cudowne lekarstwo na uleczenie własnego poczucia wartości, to zrobione. Nie… O poczucie wartości każdego dnia potrzebujemy dbać, każdego dnia potrzebujemy sprawdzać sami ze sobą, co jest nam tak naprawdę w danym momencie potrzebne, jak my się czujemy, jakie emocje do nas przychodzą, co chcemy z nimi zrobić, jakie wnioski z nich wyciągnąć, jak być blisko siebie. I tego nie da się zrobić jakimś jednym ruchem. To jest taki ruch, powiedziałabym, spiralny, który toczy się każdego dnia. Raz jesteśmy w lepszej formie, raz w gorszej. Raz jesteśmy bliżej siebie, raz dalej. Natomiast z całą pewnością świadomość tego, że my możemy o to dbać, może sprawiać, że my częsciej będziemy patrzyły na siebie z taką czulością.

Pisze autorka. I to jest taka bardzo ożywcza dla mnie i bardzo bliska mi myśl. Bo ja też czasami tak myślę, że wszyscy w koło ogarniają, tylko ja np. czegoś nie ogarniam. I wydawało mi się, sięgając po tę książkę, że kto jak kto, ale pani Natalia de Barbaro, córka znanego psychiatry, znana trenerka- no że ona to ogarnia już w ogóle wszystko. A jak nie ogarnia, to od razu ogarnia i nie ma takich momentów, kiedy tak nie jest. Dla mnie spotkanie z panią Natalią poprzez tą książkę było takim momentem ‘aha’, ‘wow’- kurczę- wszyscy mamy podobnie! Wszyscy czasami ogarniamy, a czasami nie ogarniamy i to jest jak najbardziej ok.

To było dla mnie bardzo uwalniające zobaczyć, że jesteśmy do siebie tak bardzo podobni i tak wiele, wiele nas łączy.  

Często przypominam rodzicom na moich warsztatach – że te problemy, z którymi oni się borykają to są tak naprawdę problemy uniwersalne. Że wszyscy mamy podobne problemy. Jednak łatwo o tym mówić do kogoś, a trudniej oczywiście samemu sobie się w ten sposób przyglądać. Dużo łatwiej jest pomagać innym, niż pomagać samemu sobie- taka teza w książce również się pojawia i ona też jest mi bardzo bliska, bo w pracy, którą wykonuję istotne jest dla mnie, żeby sprawdzać czy problemy, z którymi pracuję z moimi klientami to nie są wciąż moje problemy. Czy ja już potrafię je rozwiązywać.

Książka pani Natalii de Barbaro nie jest poradnikiem, który w jedną noc za pomocą trzech magicznych kroków odmieni Twoje życie. Co więcej autorka mówi, że takie poradniki nie istnieją. Tzn. oczywiście istnieją takie książki pt. 7 sposobów na, albo 3 magiczne kroki do- ale, żadne zewnętrzne źródło, jakim jest właśnie poradnik, nie wykona pracy, którą każdy/ każda  z nas potrzebuje wykonać we własnym ogródku, własnymi rękami. Wewnątrz siebie, z sobą samym. I że nie jest to praca, która raz wykonana przynosi efekt raz na zawsze. Książka jest wezwaniem do tego, żeby codziennie siebie kochać, poznawać i opiekować się sobą z czułością.

Ja odnajduję w tej książce wiele analogii do podejścia RIE, które promuję (dla tych, którzy słyszą o nim teraz po raz pierwszy – RIE to taka filozofia rodzicielska, metoda, podejście, którego bazą jest szacunek wobec dziecka od pierwszych dni jego życia. Jeżeli interesuje Was ten temat, to zapraszam do innych wpisów, tam możecie o tym więcej przeczytać.

Jakie podobieństwa widzę pomiędzy książką “Czuła przewodniczka” a podejściem RIE?

  1. Pierwsze z nich to akceptacja wszystkich emocji. Tego uczy RIE- żeby pozwolić dzieciom przeżywać wszystko, co przeżywają. Nawet jeśli czasem nam się wydaje, że te przeżycia są na wyrost, że to są wymuszone łzy, albo że to jest nieadekwatna do sytuacji złość. RIE poleca, żeby każdą emocję dziecka przyjąć, zobaczyć, pomóc mu po prostu przez nią przejść i co najważniejsze- nie hamować tych emocji, nie odwracać od nich uwagi.  W książce, o której mowa dzisiaj, jest także wiele odniesień do tego jak ważna jest nasza emocjonalność. Że lewa półkula kontra prawa półkula to niekończący się bój. Że nasze emocje są ważne. Dlatego nie warto ich tłumić, wręcz przeciwnie, one stanowią  naszy ogromny zasób i warto jest im się z życzliwością i czułością przyglądać.
  2. Kolejne podobieństwo, jakie dostrzegam pomiędzy nurtem RIE a książką “Czuła przewodniczka” to podejście do czasu wolnego, do nudy, do nicnierobienia. Ograniaczanie bodźców, w świecie, który nas teraz tymi bodźcami zalewa. One docierają do nas zewsząd i tak trudno jest się od nich czasami odciąć. Ważny jest czas sam ze sobą. On jest ważny i dla dzieci i dla nas dorosłych. I to jest kolejny pomost łączący RIE z tym, o czym mówi “Czuła przewodniczka”.
  3. Kolejny punkt to czuła opieka nad swoim ciałem. W książce pojawia się nawet taki rozdział, który mówi o tym, żeby opiekować się swoim ciałem (aż mi się przyjemnie robi nawet jak o tym mówię czy myślę)- żeby opiekować się tym ciałem tak, jakby ono było niemowlakiem. RIE dużą wagę przykłada też do tych czynności pielęgnacyjnych, które my wykonujemy wobec dzieci, kiedy one są małe. Ważne jest, żeby te czynności były wykonywane ze  spokojem, z delikatnością, żeby w tych czynnościach była nasza uważność, żebyśmy łapali wtedy to połączenie właśnie z dzieckiem. Co nie zawsze jest takie łatwe. Bo ten z Państwa, kto próbował zmienić pieluszkę uciekającemu półtoraroczniakowi wie, że to nie jest takie proste. Natomiast RIE podaje wiele wskazówek, które naprawdę mogą być pomocne w tym, żeby te czynności pielęgnacyjne przebiegały z większym spokojem, zaufaniem, radością.
  4. Co jeszcze łączy podejście RIE i książkę “Czuła Przewodniczka”? To na pewno mówienie o wewnętrznym dziecku. O ile RIE to są wskazówki do pracy z dziećmi, o tyle, kiedy rodzice zaczynają pracować zgodnie z tą metodą, wprowadzać ją w życie, po prostu z niej korzystać, to w którymś momencie nie sposób jest nie dotknąć swojego wewnętrznego dziecka. Kiedy my zaczynamy z większą czułością patrzeć na nasze dzieci, to bardzo często otwiera się w nas taka przestrzeń, która przypomina nam o naszym wewnętrznym dziecku, którego potrzeby może nie zawsze były zaspokojone tak, jak to dziecko tego pragnęło. Praca z wewnętrznym dzieckiem to oczywiście cały duży temat być może na jakieś inne nagranie. Ja bardzo się cieszę się, że trafiłam na książkę, która tak wiele o tym mówi i mówi o tym w tak mądry i przystępny sposób. Mam wielu klientów, którzy pytają- jak ja mam do tego swojego wewnętrznego dziecka się dokopać? Jak teraz o nie zadbać? Co znaczy praca z wewnętrznym dzieckiem? Od dzisiaj będę miała pozycję, którą będę mogła w tym zakresie polecić.
  5. Jeszcze punkt ostatni, który jest dla mnie wyraźnie widoczny, to poczucie bycia widzianym i słyszanym. To jest podstawowe założenie nurtu RIE, żeby widzieć i słyszeć dziecko takim, jakie ono jest. O tym samym mówi Pania Natalia do dorosłych, do kobiet – o tym, żeby zobaczyły siebie takimi, jakie są naprawdę. Żeby przyjrzeć się, albo może przyglądać się- bo tego nie da się zrobić tak raz na zawsze- tym postaciom, które w nas mieszkają.

Kiedy u małej dziewczynki, która mieszka w twoim środku, wszystko jest w porządku, reszta się układa.

Wewnętrzne postaci:

Co to są za osoby, które w nas się tłoczą, przepychają, wykrzykują na zmianę i każda z nich chce mieć pierwszeństwo głosu. Czasami to jest jedna dodatkowa postać, a czasami to jest kilka dodatkowych postaci. W książce pojawiają się opisy trzech postaci. To jest:

  • Potulna
  • Królowa Śniegu
  • oraz Męczennica

Zawiesiłam się na chwilę, próbując sobie przypomnieć kto to był:)

No więc po kolei.

  1. Potulna to jest ta część nas, ta kobieta w nas, ta postać w nas,  która czasami zapomina o sobie. A to czasami to jest częściej niż tylko od czasu do czasu- przysłowiowego. To jest taka postać, która stara się zająć sobą jak najmniej miejsca. Ona nie musi być widoczna. Ona chętnie się gdzieś ukryje, nie będzie zabierała za dużo cennego powietrza w pokoju. Działa tak, jakby jej po prostu nie było, chociaż jest.

Ja dobrze znam moją Potulną i spotykam się z nią nieraz. Ona bierze prym w rozmowie wtedy, kiedy zamiast pokazać to, co naprawdę czuję, ukrywam to z lęku, że to jakoś zaburzy relację z osobą, z którą rozmawiam.

Moja Potulna odzywa się też np. wtedy, kiedy moim dzieciom mówię- tak, złość jest ok, to, że jesteś zły jest w porządku. Ważne jest dla mnie to, żebyś tę złość tak wyrażał, żeby nie krzywdzić innych. I kiedy mówię to dzieci, a już dużo trudniej jest mi zastosować to wobec siebie samej. Bo ta złość to taka emocja, której my- kobiety- szczególnie nie lubimy. A jeśli już ją odczuwamy to często kierujemy ją przeciwko sobie, do swojego wnętrza. Po przeczytaniu tej książki tulę moją Potulną, bo teraz już wiem, że to co ona robi, to jak się zachowuje,  podszyte jest strachem. I że ona też potrzebuje tego, żeby ją zauważyć, żeby zobaczyć, czego ona tak naprawdę potrzebuje, i żeby popatrzeć na nią tym czułym okiem przewodniczki, która podaje rękę i która mówi- chodź ja Cię zabiorę gdzie indziej. Tyle o Potulnej.

2. Drugą postacią, którą opisuje dosyć dokładnie autorka jest Królowa Śniegu. To jest ta perfekcyjna: pani domu, pani matka, pani pracownica, pani koleżanka, pani urzędniczka, pani ekspedientka itd. Ona straciła ciepło uczuć, zamroziła swoje serce i ruszyła do podboju świata. Jej życie toczy się od jednego osiągnięcia do drugiego osiągnięcia, chociaż ona tak naprawdę wydaje się ich nie zauważać, bo na świętowanie szkoda czasu. Goni od sukcesu do sukcesu, od zadania do zadania.

Królową Śniegu cechuje to, że brak tam ciepła i brak właśnie emocji.

Autorka pisze o niej tak:

Myślę, że większość rodziców kocha swoje dzieci poza naprawdę kilkoma nielicznymi wyjątkami. Że wszyscy rodzice chcą dla swoich dzieci dobrze. Kluczem do zmian w tych relacjach pokoleniowych jest praca nad sobą samym. Że to nigdy nie jest o naszych dzieciach, tylko najczęściej o nas. A nawet powiedziałabym, że zawsze to jest o nas, a nie o naszych dzieciach. I że jeżeli pragniemy, żeby nasze dzieci były jakieś inne, to najpierw sprawdźmy:

a) dlaczego tak nam na tym zależy,

b) jak my sami się w tym danym zakresie odnajdujemy.

To jest ta dobra i zła wiadomość jednocześnie- że mamy ogromny wpływ na relację z dziećmi, ale ten wpływ zaczyna się od tego, żeby poznać samych siebie lepiej.

Element nudy, nicnierobienia, spokoju, bezruchu w czasach, w której z każdej gazety krzyczy hasło: bądź bardziej efektywny, bardziej produktywny, jak się lepiej zorganizować, jak robić więcej w mniej czasu, energii itd.- bardzo trudno jest dzisiaj nie określać siebie poprzez wartość pracy, którą wykonujemy. I ja też w tę pułapkę wpadam i nie jestem od niej wolna, kiedy myślę, że jestem warta tyle, ile ostatnie zadanie, które wykonałam. A jeszcze najlepiej, które dokończyłam. To wtedy właśnie do głosu i do sterów dochodzi moja wewnętrzna Królowa Śniegu, która pospiesza, która każe robić sprawniej, szybciej, i której tak ciężko odetchnąć i powiedzieć: jestem ok taka, jaka jestem. Tak po prostu.

I tu znów ogromna analogia do podejścia RIE, bo RIE także uczy tego, jak patrzeć na dzieci takie, jakie są, bez tego jak one spełniają nasze oczekiwania. Uczy tego, jak doceniać dzieci przez co one mogą poczuć się bardziej widoczne dla rodziców, bardziej kochane w takim ich odczuciu. Bez tego, co robią. Tylko przez pryzmat tego, jakie są.

3. Trzecią- ostatnią- postacią, dokładnie opisaną w pierwszej części książki jest Męczennica. Ja również znam dobrze swoją męczennicę. ja myślę, że każda z nas ją zna. Wtedy kiedy wstawia o 23:00 pranie do pralki, żeby rano o 6:00 pralka się włączyła i żeby zdążyć rozwiesić to pranie przed wyjściem do pracy. Nie wiem czy to jest męczennictwo. Dla niektórych to może być taki system pracy. Ale mam na myśli te wszystkie sytuacje, gdzie nam kobietom, matkom brakuje już zasobów, brakuje sił, nie mamy tak naprawdę już z czego czerpać, a wciąż dajemy. I nie potrafimy się w tym zatrzymać. Nie potrafimy wtedy wziąć dla siebie. Dlaczego? Dlatego, że określamy siebie przez pryzmat tego, jak bardzo jesteśmy nieszczęśliwe i jak bardzo czujemy się ofiarami naszego życia. Gdybyśmy się zatrzymały i wzięły i odpoczęły i popatrzyły na siebie jako te najważniejsze w swoim życiu, to to zburzyłoby to co do tej pory przez ileśdziesiąt lat wypracowałyśmy. A tych mian my nie lubimy. Wolimy powtarzać to, co utarte i znane – o tym także jest w tej książce, niż przerywać ten schemat. To dlatego, raz jeszcze powtórzę, tak ważne jest uważne obserwowanie siebie i patrzenie na siebie z czułością, życzliwością i pytanie siebie samej- czego ja teraz potrzebuję.

Te 3 postacie mieszkają w każdej z nas. Myślę, że każda z Pań, która teraz tego słucha, odnajdzie je w jakiś sposób u siebie. I to normalne, że je mamy. Ważne jest tylko, żebyśmy świadomie dopuszczały te kobiety w nas do głosu. Albo raczej, żebyśmy nauczyły się z nimi dyskutować, patrzeć im w oczy i mówić do nich- droga Męczennico, dziś nie chcę, żebyś to Ty zasiadała na pierwszym miejscu za moim stołem, dziś pry będzie wiodła Czuła Przewodniczka. Bo jeśli tylko posłucham głosu Czułej Przewodniczki, która we mnie jest, ona poprowadzi mnie dobrą drogą. Potrzebuję tylko usłyszeć ten głos.

To ostatni cytat, z którym Państwa zostawiam w tym nagraniu. Mam nadzieję, że udało mi się Państwa zachęcić do sięgnięcia po tę książkę. Można ją przeczytać całą, można fragmentami, można wrócić do cytatów, zakreślić sobie tak, jak ja to zrobiłam. Można sobie popisać po tej książce- moja jest popisana- to taki mój sposób rozmowy z autorką w trakcie czytania. ja gorąco, gorąco polecam, gorąco zachęcam. Myślę, że jest to książka bardzo ważna dla nas kobiet, która pomaga po prostu pamiętać o tym, że my nie tylko mamy tego wewnętrznego krytyka, wewnętrzną krytyczkę, którzy tak naprawdę nie są nami, to nie są postacie, którymi my jesteśmy, ale że oprócz nich my możemy mieć s sobie takiego dobrego przyjaciela. Taką Czułą Przewodniczkę właśnie, która będzie nas prowadzić i która będzie pomagała nam podejmować dobre dla nas decyzje.

Tego Państwu serdecznie życzę! Dziękuję za dzisiejsze bycie tutaj razem. Dziękuję tym, którzy słuchają i do usłyszenia w następnym odcinku.

Z tą myślą na koniec Was zostawię, mając nadzieję, że zainspirowałam Was do sięgnięcia po tę książkę. U mnie zostaje na półce- zakreślona i popisana moimi przemyśleniami. Takie książki lubię najbardziej, które pozwalają mi wejść w interakcję z autorem, autorką- nawet jeśli toczy się ona tylko na kartkach książki i za pomocą ołówka.

Na dziś to wszystko,

Dziękuję za czas spędzony wspólnie.

Do usłyszenia!