Czego uczy dzieci samodzielna zabawa?

W tym odcinku posłuchasz o:

  • dlaczego warto dzieci zachęcać do samodzielnej zabawy;
  • jaki wpływ ma zabawę na koncentrację;
  • jakie to jest bezpieczne otoczenie do samodzielnej zabawy;
  • jak przenieść garnek z gorącą zupą, kiedy maluch bawi się obok;
  • czy pojemniki z zakrętka mogą być lepsze niż zabawka ze sklepu:)?

Transkrypcja

Asia: Dzień dobry, witamy Was serdecznie. Z tej strony Asia i Justyna i podcast dla rodziców, którzy są zainteresowani, tak jak my, podejściem RIE. 

Justyna: Witam serdecznie.

Dziś mamy dla Was temat zabawny. Zabawny co niemiara, bo dziś chcemy z Wami porozmawiać, opowiedzieć Wam… Porozmawiać też chcemy — piszcie do nas, jeżeli tylko macie ochotę. Ale chcemy Wam dzisiaj opowiedzieć o tym, jak ważna w podejściu RIE jest swobodna zabawa dzieci. To, żeby te dzieci do takiej zabawy zachęcać. To, żebyśmy my sami zauważyli, dlaczego ona jest taka ważna. To, żebyśmy nie bali się protestów dzieci, jeżeli nie od początku będą chciały od razu w taką zabawę wchodzić. Więc dlaczego warto, Justyna zacznę od Ciebie, a potem dodam ja. Dlaczego warto zachęcać dzieci do swobodnej zabawy? 

Myślę, że na pewno dlatego, że samodzielna zabawa służy rozwojowi dzieci. To jest najlepsza aktywność, którą dzieci małe mogą robić, żeby się rozwijać, żeby rozwijać swoją sprawczość, zaradność. Takie poczucie, że ja sam z sobą jestem ok i umiem się sobą zająć i podążam za swoimi zainteresowaniami. To jest miejsce do rozwiązywania konfliktów w takich zabawach rówieśniczych. RIE tutaj właśnie ma takie narzędzie; zajęcia RIE, które są w odpowiedniej strukturze i zachęca się do tego, żeby dzieciaki, nawet takie malutkie, sześciomiesięczne, bawiły się ze sobą, poznawały się z rówieśnikami. Także myślę, że tutaj jest bardzo ważny ten aspekt tych umiejętności socjalnych. I Magda Gerber bardzo ładnie o samodzielnej zabawie mówiła, żeby pozwolić dziecku być aktorem, scenarzystą i reżyserem. A rodzic przede wszystkim, żeby był widzem.

I nie chodzi oczywiście o to, żeby nigdy się z dzieckiem nie bawić. Tylko chodzi o to, żeby w tej zabawie starać się nasze dorosłe zapędy trochę ograniczać. Bo my już wiemy, jak budować wieżę, jak układać klocki, jak się podzielić zabawką. A dzieci jeszcze tego nie wiedzą, muszą się nauczyć. I właśnie fajnie, jak uczą się tego z naszym wsparciem oczywiście, ale samodzielnie. Tak bym to określiła, że to są takie najważniejsze elementy.

Ja jeszcze dodam o tym widzu w tym teatrze zabawy, że to nie jest tak, że kiedy nasze dzieci bawią się samodzielnie, w pojedynkę czy z innymi dziećmi, to my jesteśmy totalnie nieobecni. Bo tak często sobie rodzice to wyobrażają. To ja teraz znikam, a ono niech się zajmie samo osobą. I oczywiście, że w miarę tego, jak nasze dzieciaki będą swoje zainteresowania rozwijały i coraz mocniej i głębiej w tę swobodną zabawę wchodziły, to jest też tak, że one już później tej uwagi potrzebują mniej. Ale szczególnie na początku jest tak, że ten rodzic jest tym widzem na widowni i stamtąd płynie jego dobra energia, jego uśmiech, jego zachwyt, jego obecność w tym akcie zabawy, a jednocześnie obecność bez takiego aktywnego uczestnictwa. I to myślę, że warto podkreślić, żebyście myśląc o swobodnej zabawie myśleli o tym, jak się z niej być może wycofywać, kiedy już jesteście w nią wciągnięci przez dziecko i kiedy Wasze dziecko jest przyzwyczajone, bo lubi się z wami bawić. I zastanawiajcie się, ok, to jak to zrobić? To krok po kroku, mniej aktywnie w tej zabawie po prostu uczestniczyć. Ale też myślę o tym, że właśnie ten

uśmiech, ta radość, to patrzenie na dziecko z taką życzliwością i z takim zachwytem, że ono się tak fajnie, super bawi — czy to samo, czy z innymi dziećmi, że robi to, co lubi, że właśnie jest kreatywne w tej zabawie, to jest taki bardzo ważny przekaz dla dziecka, który na przyszłość może mu pozwolić to, że ono będzie podejmowało takie aktywności, które będą mu sprawiały radość. A wspominam o tym dlatego, że rozmawiając z wieloma dorosłymi osobami i sama przez długi czas tak miałam, zastanawiałam się: co ja tak naprawdę lubię robić. Że jeżeli zabraknie nam właśnie tego takiego przekazu w dzieciństwie, że to fajnie, że to dobrze jest zajmować się tym, co lubimy, że w tym jest duża wartość, to potem może być nam ciężko takie obszary dla siebie samego znajdować po prostu. I to jest też moim zdaniem jedna z ważniejszych cech swobodnej zabawy. 

A druga taka bardzo ważna rzecz, o której też chciałabym wspomnieć, to z kolei skupienie i uważność. Bo często rozmawiając o dzieciach współcześnie narzekamy na brak ich skupienia i uwagi. Dla nas dorosłych myślę, że jest podobnie, przynajmniej ja często łapię się na tym, że coraz trudniej jest mi utrzymać długą, skoncentrowaną uwagę na jakiejś czynności, bo jest tyle bodźców, które mnie rozpraszają. A właśnie ta swobodna zabawa, w którą wchodzę całą sobą, a moje dzieci są w niej zanurzone, pochłonięte i ja im nie przeszkadzam, pomaga w ćwiczeniu koncentracji i uwagi, to jest też ważne. 

To jest jedno z zaleceń też RIE, żeby zanim przerwiesz dziecku, zobaczyć, co ono robi i właśnie najlepiej mu nie przerywać. Nawet ze zmianą pieluszki. I oczywiście jeżeli to jest na przykład tylko siku i wiemy, że dziecko nie ma podrażnień, często nie ma tendencji do podrażnień, to być może, jeżeli ono w tym momencie jest bardzo pochłonięte zabawą, to możemy mu dać jeszcze 5-10 minut, zanim zmienimy tę pieluszkę. Chodzi o to, żeby go nie porywać z tej ziemi, tak w ogóle bez żadnego ostrzeżenia i nie przerywać tej koncentracji, którą dziecko ma, tylko właśnie poczekać, uważnie obserwować.

I to, co też ty powiedziałaś na temat tego, że w zabawie odkrywamy to, co lubimy, koreluje też dla mnie z tym, że dziecko w zabawie doskonale wie, co robić. Zna siebie najlepiej, wie, jakie ma aktualnie okienko rozwojowe. I Magda Gerber miała taki fajny cytat, żeby uważać na to, czego chcemy uczyć dzieci, bo to może zakłócić to, czego one aktualnie uczą się same. I dzieci mają bardzo indywidualny harmonogram rozwoju różnych umiejętności. Na przykład: są dzieci w tym samym wieku i jedno z nich będzie miało rozwój matematyczny, tak że ono lubi teraz liczyć sobie, a drugie dziecko na przykład będzie miało ruchowy, że ono musi w tym momencie skakać i ono najlepiej cały czas by spędzało na placu zabaw. A to drugie na przykład gra w Chińczyka i dodaje sobie. I nasz pomysł na spędzanie czasu może trochę zakłócać to, co jest aktualnie najlepsze dla dziecka. I właśnie bardzo fajnie, jak tylko możemy, oddawać to stery dziecku, żeby ono decydowało właśnie, co w tej zabawie może robić.

Ok, a powiedz, jak zorganizować przestrzeń do takiej samodzielnej zabawy dla maluchów właśnie, bo ty masz jeszcze młodsze dzieciaczki. Jak sprawić, żeby ta swobodna zabawa mogła zaistnieć, do tego potrzebne jest też adekwatne miejsce. 

Tak, bezpieczne otoczenie i bardzo dużą uwagę się temu przykłada w RIE. Zaleca się w miarę możliwości, żeby zrobić dzieciaczkom w domu taką przestrzeń na „TAK”. Czyli to

jest przestrzeń, gdzie nie musimy mówić „nie wtykaj palców do kontaktu”, „nie dotykaj tego”, „uważaj, bo spadniesz”. To taka przestrzeń, gdzie my możemy na przykład, idąc do toalety na te dwie minutki, zostawić go w tej przestrzeni i my się o nic nie boimy, bo ono jest zabezpieczone, zamknięte, na przykład kontakty są zabezpieczone.

Ja miałam taką przestrzeń przy drugim i trzecim dziecku, przy pierwszym jeszcze nie znałam RIE i nie zrobiłam. I ja widzę różnicę, jaką miałam. Najstarsza miała maty w salonie, rozłożone do zabawy. I po pierwsze te zabawki walały się wszędzie, a to jeszcze zmagało moje napięcie związane z porządkiem. Natomiast przy dwójce kolejnych już zrobiłam tę przestrzeń na „tak”. Wydzieliłam tak mniej więcej jedną czwartą salonu barierkami, tak że dzieciaczki były tam zamknięte. Można powiedzieć, że to był taki duży kojec, dopasowany wiekowo do tego, jakie one miały w tym momencie umiejętności. Czyli na początku to było mniej przestrzeni, później to powiększałam. No i wkładałam tam zabawki dopasowane do wieku. Ja widziałam dzieci też z kuchni, więc jak ja gotowałam obiad, to one się tam bawiły, mogły patrzeć na mnie. To była przestrzeń, gdzie ja spędzałam z dzieciakami czas właśnie na takiej obserwacji. Ja sobie tam siadałam na matach i patrzyłam, co one robią. No i to była też bardzo ważna przestrzeń, że ja czasami mogłam je tam zamknąć, kiedy na przykład miałam przenieść gorący garnek z wodą, powiedzmy z gotującą się zupą, to nie chcę wtedy niemowlaka pod moimi nogami, albo kiedy chcę wyjść do toalety na dwie minuty. To była taka bezpieczna przestrzeń, która bardzo ułatwiała życie codzienne. Zmniejszało to takie napięcie związane z tym, że dzieci nie potrafią zaakceptować na samym początku, że mama w tym momencie nie da rady czegoś zrobić.

Ok, a powiedz, czy one od początku akceptowały i nie chciały z tej przestrzeni wychodzić? 

Myślę, że tak, dlatego że ja ją bardzo szybko wprowadziłam.

Bardzo szybko? Czyli ile miały? 

Cztery miesiące. Czyli to jest jeszcze taki dzieciaczek, który się nie rusza, dopiero zaczyna się w koło kręcić, powoli sobie pełzać. I nie było tutaj żadnego problemu z tym zaakceptowaniem, one tak jakby już były do tego przyzwyczajone. Później wiadomo, że jak były starsze, to już miały większą potrzebę odkrywania i my mieliśmy tę przestrzeń do około roku, dlatego że później już nie daliśmy rady jej zwiększyć bardziej na salon i uznaliśmy, że już nie ma takiej potrzeby, ale do około roku to funkcjonowało.

A powiedziałaś też, że mieliście tam zabawki, że im te zabawki tam różne dawałaś. Jakie zabawki zgodnie z RIE? Uśmiechamy się obie, bo to odpowiedź dla Was, ale chcemy, żebyście wiedzieli, jakie zabawki tutaj RIE poleca. No bo wiadomo, że nie takie grające, nie- piszczące. Co było w waszej przestrzeni zaaranżowanej po RIE’owemu?

Tak, to właśnie bardzo mi się spodobało na kursie RIE, że prowadząca mówiła, że w RIE to tak bardziej się mówi o przedmiotach, niż o zabawkach. Szczególnie dla tych małych dzieci. Czyli bardzo cenione są przedmioty, które mają wiele zastosowań. Na przykład taka miska kuchenna, która się odbija, brzęczy. Można w niej zobaczyć swoje odbicie, można włożyć coś z niej, przełożyć z miski do miski. Miski, akcesoria kuchenne, jakieś

silikonowe foremki, to zawsze był hit u nas. Polecane są też takie proste zabawki, jeżeli już mówimy o zabawkach. Lale, misie, piłki, klocki — takie proste. Także głównie takie rzeczy mieliśmy. W RIE się też bardzo zaleca takie bardzo proste, niskie konstrukcje do wspinania się nawet dla małych dzieci. Tego akurat nie mieliśmy, bo salon za mały.  Natomiast na zajęciach RIE to jest jeden z ważniejszych elementów. Też na przykład bardzo fajnym przedmiotem do zabawy, jeżeli macie jakieś takie pojemniki plastikowe z dużą zakrętką. Dzieci świetnie się tym bawią, ucząc się otwierania zakrętki, zakręcania i odkręcania. Także bardzo tutaj jest to też polecane. Natomiast grające zabawki też miałam, gdyby coś, tylko że ja zawsze stosowałam je na takie sytuacje kryzysowe. Kiedy muszę zająć dziecko na przykład w aucie, kiedy mamy długą jazdę.

No tak, bo słuchajcie, świecące i piszczące i głośne zabawki wszyscy mamy. I też nie o to chodzi, żebyśmy je teraz wszyscy wyrzucili i uznali „Ok, to nie możemy mieć żadnej”. I za to my z Justyną uwielbiamy RIE. Właśnie za to, że możecie wybrać z niego to, co po prostu Wam najbardziej odpowiada, co jest dla Was najbardziej korzystne. 

W tych piszczących i głośnych zabawkach myślę, że chodzi też o to, że one dużo rzeczy robią za dzieci. A w RIE jednak chcielibyśmy zachęcać dziecko do tej kreatywności, do tego, żeby ono musiało tam pokombinować, jak tę zakrętkę odkręcić, jak to się robi. Tego, że my nie pokazujemy tego dziecku, nie mówimy mu, nie instruujemy, nie pouczamy. I że jednak staramy się, żeby te przedmioty były takie, które wyzwolą w dziecku tę chęć do sprawdzenia na różne sposoby, co ja mogę z tego zrobić. I to taki mój zarzut do tych zabawek, które od razu mówią z jasną, klarowną instrukcją „tu musisz nacisnąć, żeby zadziało się to”. Nie mniej, czasami one są bardzo pomocne, zwłaszcza jak używamy ich rzadko, to mogą być takim efektem WOW, który zajmie nasze dzieci na dłużej, kiedy będziemy tego potrzebowali. 

Ja myślę tutaj też, dodam, że ja się nawet cieszę, że miałam takie zabawki, bo to wiadomo, w prezentach się dostaje często od kogoś. Bo ja też widzę, że naprawdę te klocki, misie i lalki zajmują dzieci, że dzieci cały czas do nich wracają, to są najlepsze zabawki. A te grające — pobawią się chwila, w tych kryzysowych sytuacjach są fajne. Ale tak naprawdę one przez większość czasu gdzieś tam leżały w kącie. Także fajne jest tutaj właśnie podejście RIE do tego. I to też jest tak, że najważniejsze jest podążanie za dzieckiem. W czym ono ma zainteresowanie — to też każde dziecko jest inne. Na przykład teraz moja trzecia córka jest moim pierwszym dzieckiem, które lubi pluszaki. Ja już myślałam, że się pozbędę wszystkich pluszaków, bo w ogóle maskotek nie lubią dzieci, a ona je kocha i uwielbia. To jest też niesamowite, ta uważna obserwacja, co każde dziecko potrzebuje.

Co mu jest potrzebne. A ja jeszcze chciałabym dodać przy temacie swobodnej zabawy, że warto, żebyśmy pamiętali, że moment na wprowadzenie swobodnej zabawy to nie jest wtedy, kiedy nasze dziecko ma już 15 lat i powinno się zająć samo sobą w swoim pokoju. Tylko dobrym czasem na to, żeby wprowadzać właśnie to pojęcie “swobodnej zabawy”, jest czas od samego początku. Tutaj Justyna wspomniała o tym, że tę przestrzeń, którą oni stworzyli w domu, to tworzyli, kiedy dzieci miały około 6 miesiąca życia. 

Czwartego.

Czwartego. Natomiast też pamiętajcie, że często jest tak, że my chcielibyśmy, żeby nasze dzieci w wieku przedszkolnym potrafiły już same się samodzielnie bawić i żebyśmy mogli tę przysłowiową kawkę w spokoju wypić, a one tam na dywanie, żeby sobie układały. Natomiast jeśli my wcześniej nie damy im tej przestrzeni na to, to one po prostu nie wiedzą, jakie to jest fajne i że tak można. Dlatego warto od najmłodszych dzieci stwarzać ten czas, kiedy dziecko może zająć się samo sobą, patrzeć sobie na swoją rączkę i odkrywać, jak ona się nad jego główką porusza. Patrzeć na jakiś cień, który mu się na ścianie pojawił, ciągnąć sobie za kawałek kocyka, który koło niego leży. To wszystko są bardzo ważne elementy właśnie swobodnej, samodzielnej zabawy, które zaprocentują później w tym, że nasze dzieci będą potrafiły się same bawić. 

Tak, bo teraz sobie przypomniałam, że pierwszą zabawką, którą polecała Magda Gerber, założycielka RIE, to był materiałowy ręcznik, który kładziesz koło dzieciaczka, który ma 3-4 miesiące, żeby on sobie najpierw poobserwował, jakie to są kolory, pociągnął za to, podotykał, pomiętolił w rękach. Także bardzo to jest fajne i to, co mówię, że jest bardzo też ważne, żeby właśnie — swobodną zabawę można zaczynać od pierwszego dnia życia. I tutaj ślę serdeczne pozdrowienia dla mojej mamy, która w tym względnie była bardzo RIE’owa, bo ona mi zawsze od samego początku powtarzała: „jak dziecko leży spokojnie w łóżeczku, to go nie ruszaj. Ono jest zajęte sobą.”

To mu nie przeszkadzaj. 

To mu nie przeszkadzaj, tak. To było bardzo fajne przesłanie, które ona mi dała, które później znalazłam w RIE i które bardzo ze mną tutaj rezonowało.

Tak, to żeby dzieciom nie przeszkadzać, kiedy one są zajęte i skupione same na sobie, jest taką bardzo ważną radą, którą daje nam podejście RIE. I to nie jest tak, że to ma znaczenie tylko, kiedy dzieci są małe, bo ja mam 11-letniego syna i ten efekt tego, że on jako dziecko lubił się bawić sam i potrafił się zajmować rzeczami, które go interesowały (wyciągał sobie na przykład odkurzacz — taki stary odkurzacz, nie taki wiecie do ręki, jak są teraz, tylko taki z wężem, z długim kablem — i to był jego wóz strażacki, którym operował po całym domu i naprawdę zajmowało mu to dużo, dużo czasu, a myśmy tylko z uśmiechem i radością to obserwowali), to to, że znajdował takie obszary sprawia, że teraz on też szuka takich czynności, które go podobnie angażują. I jego takim jednym z ulubionych zajęć jest na przykład pieczenie ciast. I w tym pieczeniu on — dokładnie tak samo jak w tej zabawie odkurzaczem — jest cały w tej czynności od samego początku, czyli od znalezienia przepisu do samego końca. Cały ten proces potrafi wykonać samodzielnie i tak naprawdę mocno, mocno się w nim zanurzyć. Dlatego to jest istotne, żebyśmy tym dzieciakom stwarzali po prostu warunki do samodzielnej, swobodnej zabawy. A u Ciebie? 

Jak ja myślę o swoich dzieciakach, to wydaje mi się, że one naprawdę dużo bawią się same i że to jest ogromna korzyść i dla nich i dla mnie oczywiście też. Ale to też nie jest tak, że one na przykład zawsze mają tę umiejętność samodzielnej zabawy. Myślę, że jeszcze fajnie powiedzieć na koniec, że czasami są skoki rozwojowe, trudniejsze emocjonalnie momenty — rozwojowe lub czasami wynikające z sytuacji — i wtedy dzieciom jest trudniej. Generalnie rzadko przychodzą do mnie z takim pytaniem, „nudzi mi się”, ale czasami się to zdarza, że tak jakoś ta zabawa nie idzie. I wydaje mi się, że bardzo ważna jest też akceptacja tych emocji. Cały czas jednak stawianie tej granicy, że jeżeli w tym momencie nie dam rady się z nimi pobawić, to jednak one muszą sobie wymyślić jakąś zabawę i ważne jest cały czas to wspieranie tych dzieci.

I tutaj też może na sam koniec jedną wskazówkę dam, że ja mam taki sposób na  obserwację dzieci — bo wiadomo, że im dzieci są starsze, tym bardziej próbują mnie do tej zabawy wciągnąć. Jak były mniejsze, to łatwiejsza była ta uważna obserwacja w trakcie samodzielnej zabawy. Natomiast teraz właśnie chcą mnie jakoś zaangażować i ja mam taki sposób “na kawę”, czyli lubię bardzo pić sobie kawę przy nich. Informuję ich wcześniej bardzo jasno i mówię, że teraz jest czas mój picia kawy. Ja bardzo chcę was poobserwować, bo lubię być obok was, lubię patrzeć jak się bawicie, ale to jest mój czas. Będę piła kawę i się nie będę angażowała. I one to akceptują. I to jest niesamowite, bardzo fajne, bardzo polecam. Jakby ktoś miał ochotę na więcej wskazówek, co robić, kiedy dziecko nie chce się bawić samo, to też mam wpis na ten temat na blogu. Tutaj już nie zdążymy niestety o tym opowiedzieć, ale naprawdę mam nadzieję, że to przesłanie teraz do was poszło, że samodzielna zabawa to naprawdę poważna sprawa.

Poważna i ważna i ja też jeszcze na sam koniec tylko chciałabym dodać, że tak często jako dorośli sami sobie mówimy „ja nie wiem, co ja tak naprawdę lubię robić, nie mam żadnego hobby, nie mam żadnych takich zainteresowań, które by mnie mocno wciągały” i myślę, że ta swobodna zabawa dla dzieci na samym początku może być po prostu idealnym wstępem do tego, żebyśmy my odkrywali te obszary, w których po prostu czujemy się swobodnie, czujemy się wolni i robimy to, na co mamy ochotę. I robimy to tylko i wyłącznie dla naszej przyjemności. 

I tutaj też może na sam koniec jedną wskazówkę dam, że ja mam taki sposób na  obserwację dzieci — bo wiadomo, że im dzieci są starsze, tym bardziej próbują mnie do tej zabawy wciągnąć. Jak były mniejsze, to łatwiejsza była ta uważna obserwacja w trakcie samodzielnej zabawy. Natomiast teraz właśnie chcą mnie jakoś zaangażować i ja mam taki sposób “na kawę”, czyli lubię bardzo pić sobie kawę przy nich. Informuję ich wcześniej bardzo jasno i mówię, że teraz jest czas mój picia kawy. Ja bardzo chcę was poobserwować, bo lubię być obok was, lubię patrzeć jak się bawicie, ale to jest mój czas. Będę piła kawę i się nie będę angażowała. I one to akceptują. I to jest niesamowite, bardzo fajne, bardzo polecam. Jakby ktoś miał ochotę na więcej wskazówek, co robić, kiedy dziecko nie chce się bawić samo, to też mam wpis na ten temat na blogu. Tutaj już nie zdążymy niestety o tym opowiedzieć, ale naprawdę mam nadzieję, że to przesłanie teraz do was poszło, że samodzielna zabawa to naprawdę poważna sprawa.

Poważna i ważna i ja też jeszcze na sam koniec tylko chciałabym dodać, że tak często jako dorośli sami sobie mówimy „ja nie wiem, co ja tak naprawdę lubię robić, nie mam żadnego hobby, nie mam żadnych takich zainteresowań, które by mnie mocno wciągały” i myślę, że ta swobodna zabawa dla dzieci na samym początku może być po prostu idealnym wstępem do tego, żebyśmy my odkrywali te obszary, w których po prostu czujemy się swobodnie, czujemy się wolni i robimy to, na co mamy ochotę. I robimy to tylko i wyłącznie dla naszej przyjemności. 

Mamy nadzieję, że zainspirowałyśmy Was do tego, że swobodna zabawa nie oznacza wcale tego, że nigdy z dziećmi się już nie będziecie bawić. Oczywiście nie o to nam chodzi. Zabawa może przynieść dużo radości i nam i dzieciakom i ta wspólna zabawa jest czymś fantastycznym. Natomiast równie dobrze jest stwarzać taką przestrzeń, w której dzieci będą mogły się bawić po prostu bez naszego udziału. Dziękujemy wam serdecznie i do usłyszenia przy następnej okazji. 

Dziękujemy, do usłyszenia.