Dziecko boi się iść do szkoły/przedszkola- pomóż mu zgodnie z RIE.

W tym odcinku posłuchasz o:

  • jak wspierać dzieci w zmianach związanych z powrotem/ pójściem do szkoły;
  • czy i jak przygotowywać dzieci na rok szkolny;
  • dlaczego nie warto straszyć dzieci szkołą;
  • czy motywowanie poprzez mówienie, że będzie fajnie jest pomocne;
  • jak nasze doświadczenia szkolne wpływają na nastawienie do szkoły dzieci.

Transkrypcja

Dzień dobry, dzień dobry. Witamy Was serdecznie w kolejnym odcinku naszego podcastu. Z tej strony Asia i Justyna. 

 

Cześć. 

 

Dziś przychodzimy do Was z tematem, wokół którego mogą rodzić się kontrowersje, dlatego że powroty do szkół, przedszkoli, żłobków mogą być różne i różnie możemy na nie patrzeć. I zdajemy sobie sprawę, że to nasze, jak je tutaj czasami niektórzy określają ‘dziwne RIE’, które nawet nie wiadomo co znaczy i jak się czyta, może się wydawać takie kontrowersyjne w tych powrotach, bo RIE zaleca akceptowanie wszystkich emocji, przygotowanie dziecka. A przecież często myślimy sobie w ten sposób, że jak nie będzie wiedziało i nie będziemy go… chcę powiedzieć ’straszyć’, a i tak straszymy. Ale jak nie będziemy za dużo mówić o tych zmianach, to będzie lepiej, bo się dziecko nie będzie stresować. 

 

Więc dzisiaj chciałybyśmy Wam opowiedzieć o tym, jak RIE podchodzi do powrotów czy też do początków w nowym żłobku, w nowym przedszkolu, w pierwszej klasie, powrocie do szkoły, do tej samej klasy, ale po wakacjach, które trwały 2,5 miesiące i przecież tyle się w tym czasie mogło zmienić. Justyna, Twoja córka idzie w tym roku do pierwszej klasy. Jak Wy przygotowujecie się na te zmiany? Bo do zerówki chodziła przedszkolnej i nie była w miejscu, w którym jest szkoła, więc będzie to dla Małgosi zmiana i miejsca, i sposobu, w jaki teraz będzie się poruszać w tej nowej przestrzeni i grupie szkolnej, i dzieci, które będą wokół, i nauczycieli. Jak Wy się przygotowujecie na taką zmianę po RIE’owemu? 

 

Na pewno się już długo przygotowujemy, ale nie powiedziałabym, że intensywnie. Czyli od jakiegoś czasu wspominam o szkole, jak tu będzie, jak się różni od przedszkola, czego może się tam spodziewać, bo to wszystko będzie nowe. Np. kwestia tego, że tam będzie musiała już mieć buty na zmianę, a w przedszkolu jeszcze sobie biegała na bosaka. Więc myślę, że już od około roku ten temat gdzieś tam jest, przewija się od czasu do czasu. Jak na razie, wydaje mi się, że jest tak spokojnie wokół tego tematu. Tak jak Asia powiedziała, po RIE’owemu nie unikamy go, nie uciekamy. Jeżeli mówi, że się czegoś obawia, to rozmawiamy o tym. I nie w znaczeniu takim: „nie masz się czego bać, wszystko będzie okej”, tylko „Chcę Cię posłuchać. Czego dokładnie się boisz? Co usłyszałaś? Jak myślisz, jak tam będzie?”. 

 

Na przykład to już bardzo dawno temu wyszedł ten temat i myślę, że to wynika z tego, że my jako dorośli często nieświadomie przekazujemy dzieciom, że nauka jest trudna i ciężka i tam będą zadania. I już przedszkolakom się to mówi. I mi się wydaje, że to bardzo tutaj przeszkadza w tych pierwszych latach szkolnych i niepotrzebnie tworzy w głowach dzieci taki wizerunek, że będzie ciężko. Teraz to się już będziesz musiał uczyć. I właśnie jakiś rok temu ona miała cały dzień taki, była podminowana. I dopiero wieczorem udało mi się dojść do tego, że chodziło o to, że ktoś jej powiedział, że w szkole to będą zadania. I ona się boi, czy da sobie radę. No i tu przegadałyśmy ten temat w znaczeniu takim, że staram się jej zawsze wtedy powiedzieć, że będziesz też starsza, będziesz miała dopasowane zadania do swojego wieku. My zawsze będziemy obok ciebie. Jeżeli jakiekolwiek będziesz miała problemy, to zawsze będziemy obok ciebie i podpowiemy ci, gdzie szukać tych odpowiedzi. 

 

Także myślę, że rozmowa i właśnie fajnie jest też zwracać uwagę na to, jak mówimy o szkole, żeby absolutnie nie straszyć szkołą. Ostatnio też bardzo mądrą panią wicedyrektor słyszałam, która mówiła, żeby nie dawać dzieciom kar takich szkolnych typu “jak się nie zachowasz dobrze, to będziesz musiał 100 razy coś napisać”. To bardzo utrudnia cały proces adaptacji. Także myślę, że to takie są najważniejsze rzeczy i też do przedszkola. Dobrze jest to wszystko przegadać, poznać też otoczenie, prawda? To myślę, że jest ważne. 

 

Tak, ja myślę, że to czy przy nowym przedszkolu, nowej szkole, ale też na przykład przy wyjazdach wakacyjnych, nawet takich krótkich na 2-3 dni. Moim dzieciom bardzo pomaga to, kiedy wiedzą na przykład, gdzie jedziemy, jak będzie wyglądało to miejsce. I ja na początku tak trochę, wiecie, jakoś nie lubiłam tych ich pytań: „A wiesz, w jakim będziemy na przykład spać miejscu? A możemy zobaczyć zdjęcia, jak to będzie wyglądało?”, itd. A teraz widzę, że jest w tym pewien element takiego poczucia bezpieczeństwa, że nie wszyscy z nas kochają niespodzianki. A dzieci, myślę, już takich niespodzianek typu będziemy w innym, nowym otoczeniu, to nieszczególnie je lubią. Wolą chociaż trochę wiedzieć, jak tam będzie. To jest to samo, co my dorośli robimy, sprawdzając w Google Maps, jak będzie wyglądać miejsce, do którego jedziemy. Przyznajcie się, czy tak robicie? Bo ja często lubię wiedzieć, jak będzie wyglądała ulica, jak muszę być na przykład w jakimś nowym miejscu i wiem, że będę się spieszyć, to sprawdzam sobie, gdzie mogę zaparkować, gdzie mogę podjechać. To działa dla naszego mózgu w pewien sposób uspokajająco, bo to już wiem, jak mam wiele niewiadomych, to chociaż to jedno już wiem i nie inaczej jest dla dzieci. 

 

Więc na przykład, jeśli wasze dzieciaki w tym roku idą po raz pierwszy do nowego przedszkola, to fantastycznie byłoby móc wokół tego przedszkola pospacerować, zobaczyć, gdzie ono będzie, jak będzie wyglądała wasza droga, którędy będziecie jechać, jak będziecie jechać, jak będą wyglądały te poranki. Żeby to wszystko, co możecie, oswoić sobie już wcześniej. Nowa grupa, nowe miejsce to i tak jest dużo emocji, dużo wyzwań, które na pewno przyjdą z czasem, więc jeśli możemy zadbać o takie elementy, które będą stałe i pewne, to warto sobie o tym wcześniej już gdzieś porozmawiać. Możemy wziąć na przykład zdjęcie pani, która będzie wychowawczynią w przedszkolu i pokazać dziecku „To będzie twoja pani, tak i tak wygląda, tak ma na imię” – żeby ten pierwszy dzień nie był takim totalnym szokiem i zaskoczeniem, że wszystko wokół jest nowe. I wtedy mój układ nerwowy jest tak pobudzony, że nie wie, jak się w tym odnaleźć. Ale jeśli ja wiem: „Okej, to jest ta pani, tam była łazienka, tu było wejście”, to już są pewne elementy, które mogą sprawić, że ja w tym nowym otoczeniu poczuję się bezpieczniej, więc ja gorąco zachęcam do tego, żeby przygotowywać dzieci na te zmiany, które są dla nich nowe. 

 

Jednocześnie myślę, że jest dosyć trudne dla nas dorosłych znalezienie takiego kompromisu pomiędzy tym, ile o tym nowym mamy mówić, a ile nie. Bo fajnie jest to przegadać, fajnie jest o tym podyskutować, ale też z drugiej strony dobrze by było, nie nadmuchiwać tego balona większego niż to jest potrzebne, tak? Bo to jest taka druga skrajność, w którą możemy pójść. Z jednej strony nie mówmy wcale aż do początku roku szkolnego, żeby się nie stresowało, żeby się nie bało to dziecko, żeby nie wywoływać wilka z lasu, bo a nuż ono się wystraszy i nie będzie chciało iść i będzie płakać i tak dalej. Więc lepiej po prostu udajmy, że tematu nie ma. A z drugiej strony możemy popaść w tę drugą skrajność i nadmiernie ten temat nadmuchać właśnie. Oczywiście z dobrej woli i z takiej tutaj chęci wsparcia, ale one czasami mogą nas zaprowadzić po prostu na manowce. Więc dla mnie istotne jest szukanie jakiegoś takiego balansu właśnie pomiędzy tym, żeby to dziecko wesprzeć i być obecnym, kiedy potrzebuje, ale też nie straszyć go swoimi emocjami, bo to nasze dorosłe emocje sprawiają często, że dzieci jeszcze bardziej się boją tych zmian i tych nowych rzeczy. 

 

Ja myślę, że tutaj to najlepiej jest podążać po prostu za dzieckiem. Bardzo dobrze to powiedziałeś, że fajnie jest przygotowywać, ale dlatego też powiedziałam, że przygotowujemy się, ale nie intensywnie. W znaczeniu: nie rozmawiam o tym tak bardzo dużo, staram się nie dawać na to ciężaru. Pytam czasami po prostu ją „Czy masz jakieś pytania? Jakby chciałaś się czegoś dowiedzieć, to pamiętaj, że zawsze możesz przyjść i podejść”. Ja też widzę, czy ona jest zainteresowana tą rozmową i czy na przykład daje dodatkowe pytania i czy kontynuujemy ten temat. Czy też po prostu widzę, że już wie wszystko, na razie spokój. To wtedy lepiej odpuścić i nawet rezygnuję czasami z tego, co chciałam jeszcze powiedzieć. No bo widzę, że po prostu to w tym momencie nie jest konieczne. 

 

I wydaje mi się, że tak jak Asia powiedziała, chodzi o te emocje głównie rodziców przy tych początkach i dlatego RIE może bardzo, bardzo pomóc, bo tutaj właśnie jest ten nacisk na zaufanie. Że jesteśmy przy tych dzieciach, dajemy im wsparcie, ale jednocześnie wlewamy w nie cały czas to zaufanie, że wierzymy, że one sobie poradzą. Czyli: „W tym momencie, w którym jesteś, akceptuje cię w pełni. Masz wątpliwości, okej, chcę o tym posłuchać. Ale jednocześnie wierzę, że sobie poradzisz. Będę z tobą”. Dzieci to czują, co my po prostu myślimy. Jeżeli my mamy dużo obaw o to, jak to dziecko wejdzie w to przedszkole, jak to będzie, czy będzie płakać, jak ja to zniosę, to dzieci to wszystko czują. I myślę, że każdy tutaj spotkał się z tym, że bardzo często przedszkolaki do przedszkola odprowadzają ojcowie do początku dnia, bo oni emocjonalnie przyjmują to inaczej, a mamy niestety często ze swoimi emocjami potrafią namieszać. Sama też osobiście mówię z własnego doświadczenia, bo też był taki moment, że wolałam, kiedy to mąż odprowadzał do żłobka jedno z dzieci, bo mi było trudno. Mimo iż po prostu logicznie wiedziałam, że on jest tam później zadowolony i tak dalej, ale rano bywało mi po prostu czasami trudno i jemu wtedy było też gorzej wejść do tej sali. Także też jak już się zacznie ta adaptacja, to warto pomyśleć, kto ją ma przeprowadzić, kto tutaj emocjonalnie może lepiej wesprzeć to dziecko i wlać więcej zaufania do niego. 

 

No tak, to też fajnie nazwane, żeby to dziecko wesprzeć. A żeby móc kogoś wspierać, to potrzebujemy sami być w miarę wyregulowani i zadbać o nasze nastawienie i o nasz spokój w tej sytuacji. Więc oprócz tego, że przygotowujemy dzieci na to rozstanie, to potrzebujemy też myślę przygotowywać siebie. I tak sobie też myślę, że mi bardzo pomagało jakieś takie wsparcie, które mogłam mieć. Że jak już mi było ciężko, to że mam z kim porozmawiać po tym, jak to dziecko w tym przedszkolu zostawię i na przykład ono płakało i wiem, że to dla mnie było trudne. To żebym miała do kogo zwrócić się o pomoc, o wsparcie, żebym zwyczajnie mogła to po prostu przegadać, tylko o to i wyłącznie chodziło. Albo żebym była w jakiejś takiej dobrej formie fizycznej. Żebym się wyspała dzień przed, żebym czuła, że mam też takie zwyczajne zasoby fizyczne, które ułatwią mi przejście przez ten proces. Więc to tak w ramach właśnie przygotowań do roku szkolnego pamiętajcie też drodzy rodzice, żeby po prostu zadbać o siebie na tyle, na ile będziecie mogli. 

 

I jeszcze trzecia myśl mi przyszła teraz tutaj do głowy, że ten czas przygotowań do przedszkola, do szkoły może być też takim czasem, w którym możemy tak fajnie zaangażować dziecko. Bo myślę, że dzieci, dorośli też. Nie mówimy tylko o dzieciach. Wszyscy lubimy mieć poczucie wpływu na sytuacje. Lubimy mieć to poczucie sprawczości. Lubimy mieć takie poczucie sensu, że to, co robimy, ma sens. I dotyczy to nas wszystkich bez względu na wiek. No i kiedy jesteśmy dziećmi, to często jest wiele takich sytuacji, w których to dorośli nas wyręczają z różnymi decyzjami, co jest normalne i oczywiste. Ale też pamiętajmy, że jest wiele takich sytuacji, w których my możemy zapraszać dzieci do tego, żeby one tę swoją sprawczość i taką decyzyjność właśnie budowały. To może być wybór piórnika nowego do szkoły, który dziecko będzie miało. Możemy razem pojechać na zakupy, pooglądać, zobaczyć, ale uwzględnić w tym perspektywę dziecka. Co jemu się podoba. Co my uważamy, że będzie wygodne czy praktyczne, a co by chciało dziecko. Czy też, nie wiem, kupujemy butki na zmianę właśnie do szkoły. Kupujemy tornistry, plecaki. I oczywiście, że my jako dorośli często kierujemy się swoim doświadczeniem, które podpowiada nam, co będzie najlepsze. Natomiast myślę, że też dobrze jest w te wybory i w te decyzje zaangażować dzieci, żeby tam, gdzie możemy, dawać im właśnie to poczucie decyzyjności i sprawczości, że mają wpływ na sytuację. 

 

Tak, to jest bardzo fajna też rada. I mi jeszcze jedna, która przyszła na myśl, troszeczkę o tym powiedziałam, żeby wysłuchać dziecięcych emocji. I chodzi mi o to też, żeby zarówno nie straszyć, bo o tym wspomniałam, ale też, żeby nie mówić, że będzie na pewno super. Czy też, jak nie wiemy czasami, jak będzie, to powiedzieć „Nie wiem, jak będzie”. Bo ja też na przykład mówię często, jak był ten temat tego, że będzie ciężko, że będzie szkoła, że nie da sobie rady, to mówiłam „Zobaczymy, jak będzie. Ja będę cały czas obok ciebie. Jeżeli by coś było, coś takiego, co będzie cię jakoś uwierać, będzie niewygodne, to wtedy będziemy reagować. Ja nie wiem też, nie potrafię przewidzieć wszelkich sytuacji, ale na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie”. Wydaje mi się, że takie schematyczne uciekanie od pewnych odpowiedzi i mówienie „Ale będzie na pewno fajnie, w przedszkolu zawsze się bawią, jest dużo dzieci, na pewno będziesz zadowolony” to jest tak jak przygotowywanie dziecka na rodzeństwo: „Ono będzie kochane i na pewno będziesz go kochać, będzie super”. To daje dużą presję na dziecko. A jak nie będzie fajnie tego pierwszego, drugiego, trzeciego dnia? To jeszcze dokłada dużo ładunku emocjonalnego. 

 

Tak, z jednej strony daje tę presję, którą on wywiera na dziecku, że ono powinno być zadowolone, a z drugiej strony zabiera przestrzeń na to, co będzie trudne. Bo myślę, że tylko ta gotowość na to, że może być ciężko dziecku w nowym miejscu, że może mieć trudności w relacjach, że może mu być trudno się rozstać, że coś pójdzie nie po jego myśli, będzie rozczarowane, że właśnie zostawienie takiej swobodnej przestrzeni na to, że takie sytuacje i takie emocje mogą przyjść, sprawia paradoksalnie, że te początki są łatwiejsze. Że tam, gdzie nie musimy tak mocno zaciskać zębów w poczuciu, że przecież miało być tak fajnie, a nie jest i teraz nie wiem, co zrobić. To napięcie i tak się gromadzi, gromadzi, gromadzi i wybucha w najmniej oczekiwanych momentach i w sposób dla nas jakiś przytłaczający. A kiedy mamy to poczucie, że będzie, jak będzie. Będą dni, kiedy będzie wspaniale, a będą dni, które będą trudne i jedne i drugie przejdziemy gdzieś tutaj razem, wspierając dziecko, to to daje nam taki luz i takie zaufanie, że te początki, nieważne, ile by trwały i nieważne w jakich okolicznościach, czy to związanych z nowym przedszkolem, czy z pojawieniem się rodzeństwa, czy jeszcze w innych sytuacjach, że one będą okej po prostu. 

 

Tak, ja bym tutaj jeszcze ostatnią rzecz tutaj, która mi przyszła na myśl, że często te emocje nasze wokół szkoły są związane z naszymi doświadczeniami szkolnymi. Jest naprawdę wiele osób, które ma różnego rodzaju traumy, mniejsze i większe związane z odrzuceniem rówieśniczym czy z relacją z nauczycielem, która była trudna. I też może to oczywiście nie jest do wszystkich, ale jeżeli mamy duży problem akurat tutaj ze szkołą, czy z przedszkolem już nawet swojego dziecka, to być może warto się zastanowić, czy tam nie jest coś, co pochodzi z naszego doświadczenia, z naszej historii, co być może jest do przepracowania, żebyśmy nie przerzucali to na dziecko. Bo my przerzucamy różne obawy na dzieci i różne emocje. Jeżeli tam były trudne emocje, to jest to na pewno coś do rozważenia. 

 

Absolutnie tak, więc warto czasami zafundować sobie taką wycieczkę do przeszłości i popatrzeć, jak to było w tej naszej szkole i przedszkolu, i czy faktycznie było coś, co nas na tyle uwierało, a z czego może nie zdawaliśmy sobie sprawy nawet, a teraz zdaliśmy, kiedy przechodzimy to po raz kolejny z naszymi dziećmi. Żeby móc nasze dzieci zwolnić z tego naszego ciężaru emocjonalnego i pozwolić im łapać swoje rzeczy, które będą tylko i wyłącznie ich. 

 

Także drodzy rodzice, życzymy wam udanych początków, udanych rozpoczęć, adaptacji, początków roku szkolnego i tego, żebyście… ja nie chcę wam życzyć, żeby one były udane w takim kontekście, żeby były łatwe, szczęśliwe i swobodne, ale żebyście mieli tę przestrzeń na to, żeby przyjąć je takimi, jakie po prostu będą, bo myślę, że jest to takim bardzo cennym darem dla naszych dzieci, kiedy po prostu możemy z nimi być w tych sytuacjach, w jakich się znajdą, bez względu na to, jakie emocje one po prostu przyniosą. 

 

Dokładnie, podpisuje się pod tym. 

 

Dzięki i do usłyszenia przy następnym odcinku. 

 

Do usłyszenia.