Ścieżka w chmurach.

Widok z wieży.

Ścieżka w chmurach, czyli nasz spacer w Dolnej Morawie. 

Ten wpis powstał w lipcu 2107 roku. Podane w nim dane (np.ceny) pochodzą właśnie z tego czasu. Więc jeśli planujecie wycieczkę w to miejsce, sprawdźcie jak ceny i infrastruktura wyglądają teraz (możecie dopisać w komentarzu dla kolejnych czytających:-)

Publikuję ten wpis jednak ponownie, ponieważ wiem, że często szukacie pomysłów na jednodniowy wypad z Wrocławia. Ścieżka w chmurach jest do tego idealnym miejscem:-) Zwłaszcza, że tegoroczna jesień zachęca do wycieczek:-)

DROGA:

W piękną, słoneczną niedzielę wyruszamy na spacer w chmurach do oddalonej o 150 kilometrów od Wrocławia Dolnej Morawy. Jedziemy drogą krajową kierując się na Kłodzko. Trasa jest dość ruchliwa. Dojazd zajmuje nam nieco ponad dwie godziny.

PARKING:

Na miejscu możecie zaparkować na jakby pierwszym poziomie, np. kolo restauracji „U Słonia” (doprowadzą Was tam drogowskazy), ale możecie też wjechać nieco wyżej. Parkingów jest sporo, są one bezpłatne. Wszędzie czysto. Na parkingu stoją ToiToie. Panowie parkingowi pomagają znaleźć miejsce. Jeśli jesteście z małymi dziećmi, jak my, warto nie zatrzymywać się na tym pierwszym parkingu, tylko podjechać nieco wyżej (tam zaparkowaliśmy). Jeśli zaparkujecie niżej, możecie sobie zrobić spacer. Jest tam kawałek do wejścia pod górkę. I o ile wchodzenie może nie być aż takie trudne (dodatkową motywacją jest ciekawość:), o tyle mogę sobie wyobrazić, że schodzenie ze zmęczonymi dziećmi może już być nieco mniej przyjemne:)

GÓRA:

A na górze ma co wymęczyć. Największą atrakcją jest wieża postawiona na zboczu góry Slamnik. Wieża ma wysokość 55m. Góra zaś jest na wysokości 1116 m.np.m. Do wieży można dostać się na dwa sposoby- albo korzystając z wyciągu krzesełkowego (my tak zrobiliśmy), albo po prostu wspinając się pod górę. Ogromną zaletą wyciągu krzesełkowego jest to, że można nim zabrać wózek. Wózek zostaje albo zaczepiony z boku do jednej z kanap, albo jedzie na takiej kanapie. W podobny sposób zjeżdżał też wózek inwalidzki. Widzieliśmy też mnóstwo hulajnóg, które tak wjeżdżały pod górę. Ścieżki są szerokie, łagodne, są przystosowane do tego, żeby mogli się po niech poruszać rodzice z wózkami oraz osoby niepełnosprawne.

HULAJNOGI:

Na górze dowiedzieliśmy, dlaczego na wyciągu wjeżdżały co chwilę hulajnogi. Otóż na górze jest wypożyczalnia hulajnóg. Są one dość spore. Są wersje dla dorosłych i dla dzieci. Te dla dzieci, myślę, że tak od 7-8 roku życia, bo to większe modele. Hulajnogą robi się trasę ok. 10 km. Było wielu chętnych na tę atrakcję. Choć nie było dużych kolejek. Na pewno jest to fajna zabawa. My z niej nie skorzystaliśmy z racji tego, że nasze dzieci są na hulajnogi za małe.

WIEŻA:

Wysiadamy z krzesełka i idziemy na spacer w chmurach. Konstrukcja jest duża, solidna, korytarze są szerokie. Wejście urozmaicone jest np. plecioną rurą, po której można się w pewnym miejscu wspiąć i nieco skrócić sobie drogę. Z samej góry zaś można zjechać potem na dół zjeżdżalnią. Uroku tej wycieczce dodawały latające tuż koło 'ścieżki’ paralotnie, które podziwialiśmy z zachwytem. Piękne widoki, z każdej strony inne. Wejście jest naprawdę urokliwe.

Na samej górze czeka na nas niespodzianka w postaci kawałka sztywnej siatki zawieszonej w powietrzu. Co odważniejsi mogą po tej siatce pospacerować, poskakać, położyć się i zrobić sobie zdjęcie:) Uwaga na małe dziecięce buciki- byliśmy świadkiem tego jak jeden taki bucik poleciał na dół:-) Siatka jest atrakcyjna, budzi dużo emocji. To dobre miejsce na krótki odpoczynek, łyk wody i zejście na dół. Schodzi się zawsze szybciej niż wchodzi:). My często zatrzymujemy się po drodze podziwiając krajobrazy, paralotnie tuż obok i całą konstrukcję,

PLAC ZABAW koło wieży:

Po zejściu z wieży można zatrzymać się w schronisku/ gospodzie z małym placem zabaw tuż obok. Można tu coś przekąsić, napić się czeskiego piwa albo kofoli. Poleżeć na leżaku. Pohuśtać się na placu zabaw i ruszać dalej. My zrobiliśmy sobie tutaj dłuższą przerwę.

Myślę jednak, że nie warto tracić tu zbyt wiele czasu, bowiem na dole czeka jeszcze kilka atrakcji.

ATRAKCJE:

Jest Park Wodny- piękne miejsce dla dzieci. My tylko zerkamy, jesteśmy już trochę zmęczeni i coraz bardziej głodni. Dlatego postanawiamy najpierw posilić się i ewentualnie później wrócić na plac zabaw. Wejście na plac jest płatne. Koszt to 390 KC za dziecko. Dorosły wchodzi gratis. Po 17 bilety kosztują 200 KC od dziecka.

Obok parku wodnego jest też całkiem spory park piaskowy dla mniejszych dzieci. Tam również obowiązują bilety wstępu. Wydaje mi się, że to te same bilety, co do parku wodnego, ale nie sprawdziłam tego dokładnie.

Obok placów zabaw rozciąga się olbrzymi małpi gaj. To atrakcja dla nieco większych dzieci.

Jest też wyrzutnia z huśtawką. Pierwszy raz widzę taką 'karuzelę’. Wjeżdża się na dwuosobowym krzesełku do góry, po czym zostaje się z dużą prędkością wypchniętym i potem huśta się przez chwilę.

JEDZENIE:

Nie korzystamy z tych atrakcji, wyruszamy na obiad. Zjeżdżamy niżej, do polecanej przez panią z budki z biletami restauracji „U słonia”. U Słonia są tłumy. Wszystkie stoliki zajęte. Do tego obok jest tor saneczkowy z ogromną kolejką. Jest bardzo gwarno, głośno. Szukamy nieco bardziej ustronnego miejsca i zaglądamy na przeciwko do pizzerii „Teresa”. Niestety nie można tam zjeść nic innego poza pizzą, na którą nie mamy ochoty. Jedziemy więc jeszcze trochę niżej, do karczmy przy drodze. Okazuje się jednak, że karczma już nie wydaje jedzenia (w niedzielę restauracja jest czynna do 18:00). Nie mając zatem wyboru, a mając ogromną ochotę na obiad wracamy do „Słonia”. Jedzenie tam nie jest najsmaczniejsze. W zasadzie nic z tego, co wybraliśmy, nie trafia w nasze gusta. Najlepsze są knedle z jagodami i jogurtem. Trochę posileni nabieramy ochoty, żeby skorzystać z jeszcze jakiejś atrakcji.

TOR SANECZKOWY:

Wybieramy tor saneczkowy. Dzielimy się na drużynę męską i żeńską i zjeżdżamy bobslejami. Dobrze, że my jedziemy za chłopakami, bo oni pognali jak szaleni. Dzięki temu mogli nam pomachać, jak dojeżdżałyśmy do mety:)

CENNIK:

Ścieżka w chmurach + wjazd kolejką w obie strony

  • Dorośli: 350 Kč
  • Dzieci 3-15 lat: 190 Kč
  • Bilet rodzinny (max 2 dorosłych, 3 dzieci): 790 Kč
  • Bilet grupowy (od 15 osób): 290 Kč

Ścieżka w chmurach (bez wjazdu kolejką)

  • Dorośli: 200 Kč
  • Dzieci 3-15 lat: 120 Kč
  • Bilet rodzinny (max 2 dorosłych, 3 dzieci): 500 Kč

Zjeżdżalnia

  • 1 jazda: 50 Kč
  • 5 jazd: 200 Kč

Tak kończymy naszą wycieczkę i zadowoleni wracamy do domu.

Co zrobiłabym inaczej następnym razem?

Przede wszystkim wyjechałabym nieco wcześniej. My wyjeżdżamy po późnym niedzielnym śniadaniu, nie spieszymy się. Nie spodziewamy się też tylu atrakcji na miejscu. Dzieciom na pewno bardzo podobałby się park wodny z niecodziennymi atrakcjami (koła młyńskie, strumyczki, nietypowe huśtawki) i może tam jeszcze kiedyś wrócimy.

Zabrałabym więcej suchego prowiantu. Mieliśmy ze sobą coś do przegryzienia, ale poszukiwania restauracji trochę nam zajęły i porządnie już do tego czasu zgłodnieliśmy, a do tego jeszcze wcale solidnie się nie najedliśmy:)

Na granicy Polski i Czech, w Boboszowie jest przy drodze restauracja, która wygląda zachęcająco. Następnym razem spróbowałabym tamtejszej kuchni:)

Pogoda- nasz dzień był ciepły, po południu zrobiło się upalnie. Oczywiście najlepiej, kiedy jest ciepło, ale nie za gorąco. Nie ma prognozy deszczowej. I jest dobra widoczność. Ale z tym to ostatnio loteria, więc myślę, że lato jest idealne na odwiedziny Dolnej Morawy. Choć zdjęcie na billboardzie wieży oblodzonej zimą, robi też ogromne wrażenie.

Udanych wyjazdów Wam życzę i napiszcie w komentarzu Wasze wrażenia, jeśli już tam byliście:)