Tysiące okazji do budowania relacji- pielęgnacja dziecka.

W tym odcinku posłuchasz o:

  • jak codzienna pielęgnacja dziecka wpływa na budowanie relacji;
  • czy zmiana pieluszki może być łatwa i przyjemna;
  • czy wolniejsze tempo może sprawić, że zrobimy coś szybciej;
  • starsze dzieci a czas na pielęgnację- jak z niego korzystać.

Transkrypcja

Justyna: Dzień dobry, dzień dobry. Witamy was serdecznie w kolejnym odcinku podcastu, w którym odkrywamy wspólnie podejście do dzieci RIE. Cześć Asia.

Asia: Cześć Justyna, witamy was w kolejnym odcinku. 

Dzisiaj będziemy zajmować się pielęgnacją. Być może zastanawiacie się, o co chodzi i czemu to jest taki ważny temat w RIE. Pielęgnacja, tak pokrótce wyjaśnię, to nie tylko przebieranie pieluchy, mycie włosów, kąpiele. To po prostu wszystkie zabiegi, które my robimy z dzieckiem, gdzie my musimy się zająć jego ciałem. To też karmienie, to jest czyszczenie noska, obcinanie paznokci, czesanie włosów. I niestety często jest tak, że zwłaszcza przy tych maluszkach traktujemy to jako taki obowiązek, czasami nawet jako przykry obowiązek — na przykład jak jest nie siku, tylko kupka w pieluszce. I robimy to szybko, nieprzyjemnie, czasami przerywając dziecku jego zabawę, bo pieluszka jest mokra i my musimy coś z tym dzieckiem zrobić. Czasami po prostu w pośpiechu coś szarpniemy, niechcący oczywiście, ale to dla dziecka może być nieprzyjemne. I nic dziwnego, że dzieci czasami później tego nie lubią. Więc jak to robić tak, żeby to lubiły i z nami współpracowały, Asia?

O, dobre pytanie. Słuchaj, ja już trochę zapomniałam, bo mam już duże dzieci i kiedy moje dzieci były bardzo malutkie, to kiedy to starsze były bardzo malutkie, to jeszcze nie znałam RIE, czego bardzo żałuję. Zdarzało mi się tę pieluszkę nerwowo zmieniać i zdarzało mi się tutaj też jakoś pewnie nawet szantażować, że „słuchaj, teraz musisz tu leżeć, bo ja muszę ci zmienić tę pieluchę, a jak nie będziesz leżał, to jakieś tam będą tego konsekwencje”. Przy moim drugim dziecku już zaczęłam poznawać RIE, jak ono się urodziło i było mi dużo, dużo, dużo łatwiej. Więc dla mnie takim najważniejszym punktem w tej takiej uważnej pielęgnacji jest to, żeby dzieci do niej zapraszać. Żeby one były razem z nami uczestnikiem tej czynności, a nie tylko obiektem. Mam na myśli to, że często kiedy na przykład się spieszymy, a któż z nas tak nie miewa albo nie miewa tak permanentnie, to wtedy właśnie chcemy tego dzieciaczka naszego — czy on ma roczek, czy ma trzylatka — złapać, chwycić, raz-dwa założyć mu te butki, zmienić tę pieluszkę i pognać gdzieś dalej do swoich rzeczy. 

To, czego nauczyło mnie RIE to, że jeśli ja zwolnię (natomiast to jest trudne przejście czasami we mnie, żeby się zatrzymać, uspokoić i zrobić to, co mam do zrobienia wolniej i spokojniej), to paradoksalnie zrobimy to wszystko szybciej. Dlatego że tam, gdzie pojawi się dużo napięcia, to dziecko na pewno nie będzie chciało z nami współpracować. Będzie to napięcie czuło, będzie się szarpało, będzie wyginało. Nie da tego nosa wytrzeć, nie da tych włosów uczesać do końca, a my będziemy się denerwować i koło się zapętli. Natomiast tam, gdzie będziemy w stanie wykrzesać ten wewnętrzny spokój w tej sytuacji i zaprosić dziecko do tego, żeby właśnie było uczestnikiem tej danej czynności. Nawet jak jest maleńkie i leży na przewijaku i nam się wydaje, że ono jeszcze kompletnie nic nie rozumie, to dziecko rozumie dużo więcej niż nam się wydaje. Kiedy my je poprosimy, żeby podało nam rączkę albo uprzedzimy je: „teraz podniosę twoją rączkę i założę ci jeden rękawek twojej bluzeczki / teraz podniosę ci pupę trochę do góry po to, żeby włożyć pod nią pieluszkę, pomożesz mi?” I to nie musi być tak, że dziecko od razu zareaguje, że faktycznie tę pupę podniesie taki niemowlak, ale samo to, że my go widzimy w tej czynności jako aktywnego uczestnika, a nie jako obiekt wykonywanych przez nas tutaj właśnie, jak to nazwałaś wcześniej — zabiegów, które też mogą się kojarzyć z tym, że musimy to zrobić ciach-ciach jak w szpitalu. Sprawnie, szybko przejść przez to gdzieś dalej, jak przez pewną procedurę, to to nam nie ułatwia. Więc tak patrzę na te czynności pielęgnacyjne. 

A jak to jest u ciebie, bo ty masz jeszcze maleńką córeczkę, więc pamiętasz jeszcze pewnie dużo lepiej niż ja. 

Tak, tak ja jeszcze przebieranie pieluch mam na bieżąco codziennie, bo ma niecałe dwa latka. Zgadzam się oczywiście z tym wszystkim, co ty powiedziałaś, że to naprawdę paradoksalnie sprawia, że ta współpraca idzie. I jest łatwiej i jest przede wszystkim przyjemniej. I to jest jedno z ważniejszych założeń też RIE, żeby traktować te zabiegi pielęgnacyjne jako czas nawiązywania relacji. Posłuchajcie, my i tak musimy dziecko umyć, ubrać, przebrać, nakarmić. I możemy to zrobić tak, żeby to były takie momenty, że my musimy przez to przebiec, a możemy to wykorzystać do tego, żeby budować relację, żeby spędzać fajny czas z dzieckiem, żeby karmić go naszą uwagą. To jest też połączone troszeczkę z zabawą, że jeżeli chcemy, żeby dzieci też czasami zajmowały się same sobą i potrafiły tak wejść w tę zabawę, to żeby ich zbiorniczki uwagi były napełnione. I my je w tych pierwszych latach szczególnie napełniamy w trakcie zmiany pieluch, gdzie my dziecko przecież przebieramy nawet 10-12 razy dziennie (to się zdarza przy tym maluszku go przebierać). 10 razy dziennie mamy po 5 minut okazji, żeby się uśmiechnąć do dziecka, żeby go zauważyć, żeby zaprosić go do współpracy, żeby z nim porozmawiać, pokazać mu, że ono jest w tym momencie dla nas najważniejsze.

I RIE tutaj mówi, żeby dać temu dziecku w momentach pielęgnacyjnych pełną uwagę. Żeby nawet wyłączyć telefon, powiedzieć innym domownikom „ja teraz przebieram pieluszkę temu najmłodszemu naszemu dziecku i potrzebuję chwilę spokoju”. Dla mnie na przykład to było bardzo ważne, bo ja już mam tę dwójkę starszych dzieci i czasami musiałam tutaj postawić granicę, że „słuchajcie, teraz przez 5 minut chcę się skupić na tym przebraniu / pieluszce / wykąpaniu”, żeby dać temu dziecku też sygnał, że ono jest w tym momencie najważniejsze.

I dzieci lubią wtedy te momenty pielęgnacyjne, bo to jest fajny czas z rodzicem. Ja nie miałam takich dużych problemów, że dziecko mi się buntowało, żeby tej pieluszki nie zmieniać. A jeżeli miałam to po prostu dość łatwo przechodziłam przez to z tym podejściem RIE. Tutaj nie będę wchodziła w szczegóły jak przebierać tę pieluszkę. Jeżeli macie malutkie dzieci, to bardzo zachęcam — na blogu mam chyba nawet 3 wpisy na temat tego, jak zmieniać pieluszkę i bardzo polecam, bo są najbardziej klikalne jak do tej pory, ludzi to chyba interesuje.

Natomiast tutaj chciałyśmy też dać znać, że ta pielęgnacja też nie kończy się w wieku 2 lat. To są takie momenty, które my dalej możemy wykorzystywać do budowania relacji: wspólne posiłki, towarzyszenie dzieciom, kiedy one się już na przykład umieją same przebrać. To towarzyszenie im w tym albo też czasami pomoc w tym, bo wydaje mi się, że też tutaj fajnie jest wspomnieć, że to zachęcanie do pielęgnacji sprawia, że te dzieciaki są bardziej samodzielne, prawda. Tylko że RIE daje mi tutaj takie fajne przesłanie, że to nie chodzi też o to, że jak dziecko się nauczy ubierać te buciki, to ono zawsze musi sobie te buciki samo ubrać. Że my się czasami w tym zapętlamy. I fajnie też pamiętać o tym, że ono czasami po prostu z powodów emocjonalnych nie potrafi tych bucików ubrać i fajnie pomóc mu w tym jakoś.

Tak, to bardzo ważne. Bo wielu rodziców, myślę, że się tym jakoś tak denerwuje po prostu, że kiedy dzieciaki już potrafią coś zrobić same, czyli właśnie założyć te buciki, albo nie wiem; spakować plecak jak są już starsze, albo zrobić sobie kanapkę, posmarować masłem i nałożyć na nią plasterek sera… Doskonale to rozumiem, bo odczuwamy wtedy, myślę, taką pewnego rodzaju ulgę, że ja już tego nie muszę robić i to jest fajne oczywiście, że tak, bo bycie rodzicem małych dzieci jest absolutnie absorbujący i zabiera dużo naszej energii i uwagi. Natomiast kiedy dzieciaki właśnie czasami mają taki regres i się troszeczkę cofają i mimo że już potrafią coś zrobić same, to wracają z przedszkola, siadają na stołku i za nic w świecie nie są w stanie ściągnąć sobie butów. I wtedy nam się często wydaje „no ale jak to możliwe, no przecież już potrafi”, więc niektórzy rodzice myślą, że te dzieci wtedy np. robią na złość, że one tak specjalnie. A ja na tę sytuację lubię patrzeć takim właśnie RIE’owym okiem, że w tych momentach, kiedy te dzieciaki tak wołają o naszą pomoc, to chcą znów poczuć się takie zaopiekowane, dopieszczone. Takie właśnie, że wcześniej kiedy były małe, to ta pielęgnacja była czymś koniecznym i oczywistym, bo musieliśmy się nimi zająć. A w miarę tego jak rosną, no to tych momentów może być już mniej. I kiedy wołają w taki czasami trudny dla nas sposób, to mnie bardzo pomaga zobaczenie w tym właśnie nie tyle tego, że moje dziecko robi mi na złość, czy sobie nie radzi, czy nie może, ile tego, że to fajnie czuć się tak dobrze zaopiekowanym przez rodzica i nawet tak czasami mówię do nich „lubisz, kiedy ja tak Ci posmaruję jeszcze tę kanapkę i nie musisz je robić sam / nie chce Ci się pakować tego plecaka, ok, to zróbmy tak, że ja popatrzę tutaj i pobędę z Tobą, a Ty go spakujesz”. I to naprawdę pomaga. 

Chodzi w tym momencie nie o zrobienie tego za dziecko, ale o samą uwagę bycia razem. To jest to, co tam płonie. I już słyszę gdzieś głos pełny wątpliwości albo takiego zastanowienia: ok, a co jeśli będzie chciał tak zawsze? Będzie chciała tak zawsze? To nie jest tak, że dzieciaki, kiedy my raz w ten sposób je wyręczymy nawet, albo właśnie damy więcej tej uwagi wtedy, kiedy potrzebują, to będą jej zawsze potrzebowały. Bo jeśli tak jest, to znaczy, że gdzieś im nas brakuje — nas rodziców. I warto tych momentów szukać, żeby ten zbiorniczek właśnie poczucia bycia ważnym dla rodzica, poczucia bycia bezpiecznym w relacji- napełniać. Te czynności pielęgnacyjne, które wymieniłyśmy są świetną okazją, bo tak jak powiedziała Justyna, i tak i tak je robimy. Ale jeśli nasze dziecko jest bardzo takie wołające o tę uwagę, to zastanówmy się właśnie, czy są takie momenty w ciągu dnia, które nie muszą być ekstra czasem na napełnianie zbiorniczka uwagi, tylko kiedy możemy to po prostu zrobić przy okazji i to wykorzystać. 

Justyna, co jeszcze daje taka właśnie uważna pielęgnacja, tak to nazwijmy? 

Mnie przyszło jeszcze teraz na myśl, że ona oczywiście bardzo buduje współpracę między dziećmi. To jest taka baza na przyszłość do tej współpracy na różnych innych polach.

Między rodzicami a dziećmi? 

Między rodzicami a dziećmi — tak oczywiście. Bardzo fajne jest to, co ty też powiedziałaś, że my tę współpracę budujemy i tę samodzielność, nie poprzez zmuszanie, tylko poprzez zapraszanie dziecka do aktywnego udziału. Że RIE właśnie jest bardzo przeciwne takiemu zmuszaniu, bo to zawsze buduje presję. To sprawia, że my przestajemy ufać dzieciom, że one są kompetentne i potrafią coś zrobić, tylko się skupiamy na tym, że w tym danym momencie coś ich blokuje.

I jeżeli chodzi o współpracę to jest takie świetne badanie. Tutaj wracam do tego tematu pieluszek. Magda Gerber w latach 70. przeprowadziła badanie z Stanford Research Institute i porównała, w jaki sposób wpływa to takie RIE’owe przebieranie pieluszek na współpracę z dziećmi. Jedna grupa mam przebierała dzieci w taki właśnie RIE’owy sposób: z poświęceniem im pełnej uwagi i angażowaniem ich, a druga grupa mam, powiedzmy — tak klasycznie przebierała dzieci, czyli jak najszybciej, żeby się z tym uporać. I okazało się, że te mamy, które klasycznie przebierały dzieci, jedna połowa tych mam poradziła sobie z tym zadaniem bardzo szybko, najszybciej, druga poradziła sobie najwolniej, czyli najwięcej czasu im to zajęło, natomiast RIE’owe mamy były dokładnie w środku. Czyli paradoksalnie to wcale nie zajmowało więcej czasu, bo, owszem mamy zwalniały, ale dzieci współpracowały. I to jest taki dla mnie piękny przekaz i potwierdzenie tego, że właśnie czasami to zwolnienie też jest takim kluczem do tego, żeby było nam łatwiej, żeby ta współpraca szła.

I jeszcze sobie pomyślałam jak mówiłaś na temat tego, że to się właśnie nie kończy, kiedy dzieci są malutkie tylko jak są starsze i szukanie tych okazji to ja wam powiem, że na przykład bardzo często wykorzystuję tę uważność w czasie pielęgnacji podczas wieczornej toalety, gdzie te moje dzieciaczki mają teraz 6,5 i prawie 5 lat, więc one się doskonale potrafią same rozebrać, przebrać, umyć ząbki, wykąpać nawet. I nawet jakbym ich zostawiała same i dała im takie wyzwanie, to pewnie by sobie z wszystkim świetnie poradziły. Ale ja mam w sobie takie coś, że ja chcę z nimi być. Ja nie robię tego za nich, ja po prostu im towarzyszę. Najbardziej lubię, kiedy mogę się z każdym z nich zamknąć w łazience i mieć taki czas jeden na jeden, nawet 5-10 minut. My możemy sobie wtedy pogadać, mogę mu podać tę piżamkę. Bawimy się czasami ‘rzucanego przebieranego’, czyli oni ściągają ubrania, odrzucają do mnie, ja odrzucam im piżamkę. I to jest taki fajny czas budujący relacje i to jest coś, co wzięłam z RIE i świetnie to działa. I to jest czasami też takie kojące zakończenie dnia, bo dni są różne, tak? Czasami mamy różne konflikty między sobą, jakieś napięcia są, jesteśmy poddenerwowani i lubię pamiętać o tej pielęgnacji, że tutaj możemy znowu się tak połączyć, nawiązać znowu relacje.

O tak, to ważne. Ja jeszcze dodam, bo mam już starsze dzieci i oni już i kąpią się same i wiele takich czynności właśnie pielęgnacyjnych wykonują same dla siebie, ubierają się same oczywiście. Natomiast dla mnie takim momentem, który został mi też z RIE, to jest wieczorne usypianie. I to nie jest tak, że muszę moje dzieciaki usypiać, nie ma takiej potrzeby. Potrafią położyć się i zasnąć, ale ten czas właśnie takich 10-15 minut dla każdego z nich, kiedy już leżą w łóżku, to jest to, o czym Ty mówisz w tej łazience. To jest czas, kiedy możemy właśnie pogadać sobie tak spokojnie, przytulić się, po prostu pobyć razem. I tak jak były maluchami i dawałam im ten czas przy zasypianiu, tak teraz wciąż właśnie bardzo sobie cenię tę wieczorną rutynę tego, żeby dla każdego z nich znaleźć te 15 minut tego czasu jeden na jeden. 

No i jak jesteśmy przy rutynach, to też myślę właśnie, że warto też dodać, że w tych czynnościach pielęgnacyjnych ta rutyna bardzo pomaga, prawda? 

Tak, tak, to szczególnie przy malutkich dzieciach. RIE tutaj nawet zaleca, że jeżeli przebieramy dzieciaczka, to fajnie nawet mieć tę samą sekwencję ruchów, żeby małe dzieci były do tego przyzwyczajone i wiedziały, co my będziemy robić. Czyli na przykład zawsze najpierw ściągamy spodenki, a potem bluzeczkę. No i akurat tego, tak szczerze mówiąc, nie przestrzegałam tak dokładnie, ale widzę w tym duży sens. Dzieci malutkie potrzebują dużo spokoju, dużo przewidywalności, że one wiedzą, co się zaraz stanie i one naprawdę są w stanie współpracować. Nawet na kursie RIE widzieliśmy takie filmiki, gdzie dwuletnie dzieci potrafiły się same ubrać od początku do końca, pozapinać guziczki. Dla mnie to było takie po prostu WOW. I ten opiekun był przy nich cały czas. Tam była ta obecność, nawiązywanie relacji, ale dzieciaczki sobie radziły same, bo od początku konsekwentnie, na spokojnie były zapraszane do tego, żeby aktywnie uczestniczyć w tym, a nie żeby właśnie były tylko jakimś obiektem, na którym my wykonujemy dane czynności.

Więc chyba wymieniłyśmy większość zalet takiej właśnie uważnej pielęgnacji. Nie poruszyłyśmy jeszcze, chociaż trochę celowo, tematu karmienia. Ja tak tylko na koniec dodam, że również posiłki i to, żeby w tym czasie dać dzieciom taką naszą pełną uwagę, żeby tej ich uwagi nie odwracać ekranami, zabawkami czy czymkolwiek innym, to też jest taki bardzo ważny element właśnie, który wchodzi w skład tej pielęgnacji. Natomiast jest to temat tak duży i szeroki, że zostawimy go po prostu na jakiś inny odcinek podcastu. 

Chciałybyśmy tylko, żebyście pamiętali, że tych momentów w ciągu dnia, kiedy możecie napełniać ten zbiorniczek waszego dziecka z poczuciem, że one są ważne dla was, że czują się akceptowane. I że czują się nawet więcej niż akceptowane — że wy lubicie ten wspólny czas. Myślę, że to jest najważniejsze w tych czynnościach pielęgnacyjnych, żeby znaleźć na nie taki sposób, żeby one nie były udręką i żeby to nie była udręka razy 30 w ciągu dnia, bo musimy zmienić pieluchę, nakarmić, wykąpać się, uczesać włosy, umyć głowę i wiadomo, że będzie dramat wtedy. Tylko właśnie, żeby być może, stosując te RIE’owe wskazówki, które tutaj Wam przedstawiłyśmy, żeby ten czas zamienić w taki czas, który będzie przyjemny, łatwiejszy. A nawet jeśli czasem zdarzy się, że będzie nerwowy, bo to jest też naturalne i oczywiste, że tak może być, to że potem będziecie potrafili wrócić do tego, żeby on jednak był taki karmiący i dla Was i dla Waszych dzieci. 

Dokładnie, bardzo ładnie to podsumowałaś. I tak jak wcześniej powiedziałam, to też jest taka cały czas baza do tej lepszej współpracy z dzieckiem, która będzie owocować później na różnych innych polach. Bo jeżeli na przykład z dzieckiem rozmawiamy od początku, jak tutaj przebieramy pieluszkę, o jego ciele, angażujemy go, to później na przykład łatwiej będzie nam przygotować go do wizyty u lekarza, opowiedzieć mu o pobraniu krwi. Także bardzo zachęcam do tego RIE’owego podejścia. Ja tutaj obiema rękami się podpisuję pod tym, że to działa. A gdyby ktoś chciał też może takich konkretnych wskazówek, miał malutkie dziecko, to też bardzo polecam książkę Tomka Smacznego “Pozwól Dziecku Być”. To jest pierwsza książka o RIE w Polsce, w języku polskim. Czytałam całą, jest dużo wskazówek, także polecam.

Tak, polecamy serdecznie i pozdrawiamy przy okazji Tomka. Znajdziecie tam mnóstwo porad dotyczących i pielęgnacji, ale też również innych obszarów, w których wskazówki RIE mogą się okazać dla Was, tak jak i dla nas, po prostu pomocne. A dzisiaj dziękujemy i zapraszamy do kolejnego odcinka. 

Dziękujemy bardzo.