Uważna obserwacja emocji, zachowań i reakcji dziecka.

W tym odcinku posłuchasz o:

  • dlaczego uważna obserwacja jest jednym z najważniejszych narzędzi w podejściu RIE;
  • dlaczego musimy się jej uczyć (czy nie jest naturalna);
  • uważna obserwacja w trzech krokach: obserwacja dzieci, siebie, sytuacji;
  • jak obserwacja emocji moich dzieci zmieniła moje relacje z nimi.

Transkrypcja

Dzień dobry, z tej strony Asia i Justyna. Witamy Was w kolejnym odcinku podcastu dla rodziców ‘Może być lżej’. 

Cześć, witam serdecznie.

Dzisiaj chciałyśmy Was zaprosić do takiego odcinka, który będzie trochę takim podsumowaniem tych wcześniejszych nagrań, które stworzyłyśmy. Mamy odcinek dziesiąty, który będzie kończył pierwszą serię naszych podcastów dotyczących takich głównych zasad, którymi kieruje się podejście RIE. Dzisiaj chciałybyśmy Wam opowiedzieć o tym, czym jest i dlaczego tak ważna jest uważna obserwacja. Tak naprawdę to jest taki temat dosyć ogólny, można tak na niego spojrzeć. I moglibyście zapytać, czemu w ogóle osobny odcinek na taki temat. Przecież większość z nas swoje dzieci uważnie obserwuje, a wręcz czasami bywa zmęczonym już tą obserwacją i tym, że ciągle musimy być w jakimś pewnym pogotowiu, jak mamy małe dzieci. Bo nie wiadomo, co się może wydarzyć. I oczywiście trochę mówię to z przymrużeniem oka, bo RIE traktuje uważną obserwację dzieci jako taki bardzo ważny element wszystkich tych zasad, którymi się kieruje. 

Tak naprawdę wszystkie pozostałe rzeczy, o których opowiadałyśmy Wam w poprzednich odcinkach, czy to regulacja emocjonalna, czy to stawianie granic, czy to samodzielna zabawa, czy też zaufanie, czy traktowanie dzieci z szacunkiem, zawierają w sobie pewien, można powiedzieć, komponent, którym jest właśnie uważna obserwacja. Dlatego chciałyśmy nagrać na ten temat osobny odcinek i opowiedzieć Wam o tym, co ona dla nas znaczy. 

Justyna, dlaczego uważna obserwacja jest dla Ciebie ważna? 

Przede wszystkim dlatego, że pozwala mi poznać moje dzieci takimi, jakie one są. Ja w ogóle uważam, że my musimy się nauczyć tej uważnej obserwacji. My tego nie umiemy z automatu robić. I kiedy rzeczywiście uczymy się, wprawiamy się w tym, żeby te dzieci obserwować, myśleć o tym, co wywołało taką reakcję dziecka, albo jak ono emocjonalnie reaguje na różne sytuacje, i jak my to tak codziennie praktykujemy, to poznajemy swoje dziecko takim, jakim ono jest naprawdę. Nie takim, jakim my go chcemy widzieć, albo jakim ono powinno być, albo co ono już powinno umieć. Tylko my się skupiamy na tym, co ono umie w tym momencie, jakie ono jest, jak ono dokładnie reaguje.

Na przykład, jedno z moich starszaków było bardzo wrażliwe na głód. Teraz na szczęście się to już zmieniło. Ale ogólnie przez pierwsze 4 lata życia, to ja się stresowałam nie tym, że ono nie zje i nie ma witamin, tylko tym, że nie zje i będzie awantura. I ta uważna obserwacja pomagała mi po prostu dobrze zareagować. Kiedy widziałam, że dziecko już jest w określonym stanie emocjonalnym, to bardzo często już wiedziałam, że to chodzi o głód. I potrafiłam w odpowiedni sposób zareagować. Nie próbowałam tego zmienić i przetłumaczyć temu dziecku, że nie możesz się tak zachowywać, bo powinieneś inaczej reagować, tylko tak jakby dostosowywałam swoją taktykę do tego, jakie dziecko jest. A jemu to przeszło, bo to często jest po prostu rozwojowe. I też dzięki tej uważnej obserwacji zauważamy różne zachowania, które są rozwojowe i miną. Także jest nadzieja, jeżeli teraz w tym momencie jesteście w takim stanie, że wasze dziecko robi jakieś zachowanie niepożądane (gryzie na przykład, co w okolicy dwóch lat się często zdarza), to mija. Większość tych zachowań jest rozwojowa.

No tak, i jeszcze myślę sobie, jak już wywołałaś to gryzienie, które jest zawsze takim przypadkiem też budzącym wiele emocji, no bo co zrobić i jak zareagować? To tutaj odeślemy Was do tego odcinka o granicach, który myślę, że może być najbardziej pomocny. Ale też uważna obserwacja może właśnie pomóc w tym, że będziemy w stanie szybciej zauważyć ten moment, kiedy w naszym dziecku rodzi się napięcie. I moment, w którym ono będzie próbowało to napięcie rozładować. Bo to ugryzienie nie jest niczym innym jak tym, że moje emocje we mnie są tak duże, że już sobie nie potrafię z nimi poradzić, więc muszę je jakoś z siebie wyrzucić. Nie potrafię jako dwulatek znaleźć lepszego na to sposobu, a wiem, że to jest sposób, który na pewno przywoła uwagę rodzica i opiekuna, więc go ugryzę. I w czym może pomóc uważna obserwacja? W tym, żeby te granice postawić wcześniej. Kiedy widzisz już, że twoje dziecko właśnie z jakiegoś powodu jest bardzo rozdrażnione, może jest bardzo zmęczone, może właśnie bardzo głodne, to łatwiej ci będzie z szacunkiem, ze spokojem i z taką uważnością właśnie zareagować i powiedzieć „nie pozwolę ci, żebyś teraz mnie ugryzł” albo „nie pozwolę ci, żebyś ugryzł siostrę. Widzę, że jesteś już teraz bardzo rozdrażniony, dlatego zabiorę cię  z tego pokoju, żeby do tego nie dopuścić”

I ja, kiedy myślę o temacie uważnej obserwacji, to podzieliłam go sobie w głowie na takie trzy części. To jest dla mnie z jednej strony uważna obserwacja dzieci, to o czym powiedziałeś, że jesteśmy bardziej wrażliwi na sygnały, które wysyłają i możemy na nie wtedy inaczej odpowiadać niż tak z automatu, albo tak bardzo na szybko, kiedy jesteśmy zaskoczeni. Pierwszy punkt to obserwacja dzieci. 

Drugi punkt dla mnie w uważnej obserwacji to uważna obserwacja mnie samej, czyli tego jak ja reaguję w różnych sytuacjach, a jak chciałabym odpowiedzieć, a nie zareagować, bo często lubię sobie robić takie rozróżnienie na właśnie reakcję i na odpowiedź. Czyli kiedy moje dziecko na przykład zaczyna płakać, a ja wiem, że mnie to bardzo drażni, to najpierw sprawdzam sama ze sobą, co jest takiego drażniącego w tym płaczu, że ja go nie mogę znieść. Czy faktycznie nie mogę na ten płacz pozwolić? Może jest tak, że samej mi jest trudno płakać i dlatego, jak słyszę moje dziecko płaczące, to porusza to we mnie jakieś najwrażliwsze struny i chcę ten płacz zahamować, bo w tym swoim dziecku widzę jednak kawałek siebie samej. Więc punkt drugi to jest dla mnie uważna obserwacja siebie i tego właśnie, jak ja reaguję, bądź odpowiadam. 

I mam jeszcze punkt trzeci, czyli uważną obserwację środowiska — tego, co wpływa też na moje dziecko. Bo jeśli jesteśmy na placu zabaw, jest potwornie gorąco, myśmy wypili już całą wodę, nasze dziecko bawi się w piaskownicy, ale widzimy, że ten skwar zaczyna sprawiać, że ono zaczyna być bardziej rozdrażnione, bardziej właśnie reaktywne i już drugi raz wyrwało koledze obok jego wiaderko z piaskiem, to też możemy szybciej zareagować. Nie czekajc na to, aż faktycznie tam się te dzieciaki między sobą już zakotłują do końca, tylko wiedząc, że jest gorąco i jest zmęczony, może to jest czas na to, żeby przerwać tę zabawę po prostu i pójść gdzieś do cienia i odpocząć. 

Świetny podział, bardzo mi się podoba. I wydaje mi się, że to właśnie rezonuje z tym, że uważna obserwacja pozwala zmniejszać napięcie, właśnie, zachować spokój, jakoś sobie radzić ze złością, a tej złości jest dużo w rodzicielstwie. Bo my jesteśmy bardzo często zmęczeni, jest złość dzieci, jest złość nasza i dzięki tej uważnej obserwacji, tak jak to bardzo fajnie podzieliłaś, że bierzesz wszystkie tutaj trzy obszary pod uwagę, można w miarę szybko zareagować odpowiednio i zmniejszyć to napięcie, które zaczyna narastać. My go wyłapujemy (u dziecka napięcie, albo u nas, albo właśnie w otoczeniu), wyłapujemy je i staramy się już coś z tym zrobić, zanim dojdzie do jakiejś awantury. RIE ogólnie mówi o tym właśnie, żeby starać się zawsze stawiać granice odpowiednio wcześnie, reagować odpowiednio wcześnie, czyli tak jakby wyprzedzać fakty. I ta uważna obserwacja w tym bardzo, bardzo, bardzo pomaga.

Tak i ja też widzę, że generalnie ta uważna obserwacja pomaga mi, tak jakbym to powiedziała, przetrwać i lepiej funkcjonować jako mama, dlatego że potrafię wychwycić w miarę wcześnie sygnały, że na przykład moje dzieci mają trudniejszy emocjonalnie czas. I ja już w pewnym momencie się na to nastawiam, że na przykład dziecko weszło w jakąś inną fazę rozwojową, albo że jest jakaś zmiana i ono to odreagowuje. I ja się przez to już nastawiam, że może być na przykład trudniej. Bardziej dbam o swoje zasoby, żeby móc pomóc też dziecku i przeprowadzić nas przez te wzburzone fale w miarę spokojnie. I myślę, że bez tej uważnej obserwacji byłoby mi ciężko te sygnały wychwycić.

I to, co powiedziałam na początku, że my tego nie umiemy robić z automatu, chodzi o to, że nasza uwaga jest często rozproszona, szczególnie w dzisiejszym świecie, gdzie są cały czas telefony, gdzie to tempo życia jest bardzo, bardzo szybkie i RIE uczy właśnie, jak to dziecko uważnie obserwować, prawda?

Tak, są nawet takie zajęcia dla rodziców w Ameryce, gdzie podejście RIE jest najbardziej popularne chyba ze wszystkich krajów. To właśnie na zajęciach, na których spotykają się rodzice z maluchami — i to są naprawdę maluchy, od trzeciego miesiąca życia chyba zaczynają się te zajęcia. I tam rodzice jedną z podstaw właśnie, których się uczą, to jest ta uważna obserwacja. Uważna obserwacja zachowań dzieci: tego, jak one wchodzą między sobą w reakcję, kiedy my jako dorosły mamy już wkroczyć, a kiedy powstrzymać się od tego naszego działania, czyli właśnie tylko obserwować i dawać uwagę, ale nie dawać tutaj żadnych… naszego zachowania tam nie wprowadzać, tak to nazwę. 

Ale też dla mnie bardzo ważnym elementem podejścia RIE i tego, co mnie nauczyło, to jest obserwacja emocji. Bo czasami mi jest łatwiej obserwować zachowania, wyciągać z nich jakieś wnioski, wykluwać jakieś konkluzje, z czego to się wzięło i do czego może prowadzić. A dużo trudniej było mi na początku obserwować emocje i nie próbować ich zmienić — tak u dzieci jak i u siebie. To jest taka praca rozwojowa, która wiecie, trudno jest powiedzieć, że robimy to tylko wobec dzieci i w ogóle nigdy nie odnieść tej pracy do samego siebie. Bo kiedy nasze dziecko na przykład jest bardzo, bardzo niezadowolone z jakiegoś powodu, jest bardzo złe, bo nie pozwoliliśmy zjeść trzeciego ciastka, to oczywiście, że mamy ochotę zrobić coś, żeby tę złość przerwać. Albo dać mu czwarte ciastko, albo odwrócić jego uwagę tym, że teraz zamiast ciastka to będziemy razem na przykład kolorować. A to, czego uczy RIE i co dla mnie jest jednym z największych zasobów, to żeby w tym momencie umieć właśnie nie odwrócić tej mojej uwagi, tylko uważnie obserwować. I że to tak naprawdę jest 90% tej pracy, którą mamy do wykonania. Że nasza taka uważna obecność w tych momentach, kiedy nasze dzieci przeżywają coś, co jest dla nich emocjonujące i to wcale nie musi być złość, bo to też może być wielka ekscytacja i to, że my wtedy będziemy potrafili dać naszą uważną obserwację: „widzę Cię jak się tym cieszysz / widzę, jaką Ci to sprawia radość / słyszę, jaki jesteś tym podekscytowany”. 

To jest właśnie coś, co totalnie zmieniło moje spojrzenie na dzieci i zmieniło, mogę powiedzieć, moje rodzicielstwo, bo właśnie RIE nauczyło mnie tego, jak uważnie obserwować emocje dzieci i jakim to jest dla nich ogromnym prezentem. Dzieciaki dzięki temu czują się widziane, czują się słyszane, czują się po prostu, mówiąc krótko, ważne dla nas opiekunów. Bo kiedy my nie skupiamy naszej uwagi tylko na zachowaniu, czyli tylko na tym efekcie końcowym w postaci tego, że pięknie narysowało, że wygrało konkurs, że dostało szóstkę, ale potrafimy też naszą uwagę pokierować na to, że „widzę, że czujesz się źle, albo słyszę, że czujesz się dzisiaj mocno porusza. To jeśli one wiedzą, że one zawsze tę uwagę dostaną, to też nie potrzebują o nią walczyć tak bardzo w innych momentach. 

I to sprawia, że te dzieci wcale nie są takimi dziećmi, które wciąż chcą być w centrum. Dlaczego? Dlatego, że mają to poczucie bezpieczeństwa, że czują się dla rodziców po prostu ważne i zauważone. Więc chciałabym Was zachęcić, żebyście, jeśli macie z tyłu głowy właśnie taką myśl „ok, to jeśli ja będę taki uważny, to być może moje dziecko będzie chciało więcej i więcej i więcej”, to żebyście przeformułowali je na taką wspierającą myśl właśnie, że “jeżeli ja dam mojemu dziecku uwagę wtedy, kiedy jej najbardziej potrzebuje, to ono nie będzie się jej domagało w innych okolicznościach”

Plus myślę, że też warto powiedzieć, że my możemy dzieciom dawać czas bez uwagi i my dajemy tego czasu bardzo dużo. A chodzi o to, że czasami właśnie tego mamy czasu mniej i warto zrobić co możliwe, żeby dać mu mniej tego czasu, ale z pełną, pełną uwagą, że ty jesteś w centrum, ty jesteś najważniejszy. I myślę, że to jest też taki klucz.

I ja się zgadzam jak najbardziej, te dzieci mają napełnione kubeczki uwagi i nie domagają się jej tak bardzo, jak dzieci, które być może spędzają z rodzicem dużo czasu, tylko jakościowo ten czas jest taki nijaki. Lepiej mniej czasu, a lepszy taki właśnie jakościowo z pełną uwagą.

Podsumowując myślę, że chodzi przede wszystkim o to poczucie, czy ja czuję się dla mojego rodzica ważny tak w ogóle? Jeśli czuję się dla niego ważny, to nie muszę tego sprawdzać co chwilę, czy tak faktycznie jest. I ja myślę, że większość z nas rodziców chciałaby, żeby nasze dzieciaki miały takie przekonanie, że są dla nas ważne. Często są dla nas najważniejsze na świecie. I właśnie dzięki tej uważnej obserwacji, o której Wam tutaj opowiadałyśmy, wy możecie w dzieciach budować to przekonanie, że one są dla was ważne z tym, co przynoszą i że je po prostu dzięki tej uważnej obserwacji widzicie i słyszycie. 

Dziękujemy.

Dziękujemy serdecznie za ten ostatni odcinek w tej serii. Przy okazji zapraszamy już na kolejną serię. W tej następnej serii będziemy rozwiewać wątpliwości, które pojawiają się wokół podejścia RIE i tego, co może być dla was jakoś mniej zrozumiałe, albo trudne, więc już teraz Was serdecznie zapraszamy, a tymczasem do usłyszenia. 

Dziękujemy, do usłyszeniaświetnie”, to myślę, że wtedy dajemy naszym dzieciom ten sygnał, że my je obejmujemy w całości: z całym dobrodziejstwem inwentarza, jak lubię o tym myśleć, który oni nam — rodzicom — przynoszą. 

I myślę, że to jest przepiękne przesłanie, zwłaszcza właśnie w dzisiejszych czasach, gdzie nam jest trudno dać dzieciom jeszcze więcej czasu, prawda? Bo my naprawdę jesteśmy zabiegani, zarobieni, jest tego dużo i każdy tak ma tak naprawdę. A przez tę uważną obserwację to mogą być dwie minuty, to mogą być cztery minuty, to mogą być takie chwile w trakcie dnia, kiedy my dajemy dzieciom ten sygnał „widzę Cię”. A dzieci potrzebują tego sygnału cały czas, tego zapewnienia, bo jesteśmy dla nich tak ważni w tych pierwszych latach życia.

Dlatego RIE przykłada do tego wagę, żeby właśnie się tego nauczyć: i w trakcie tych czynności pielęgnacyjnych, i w trakcie samodzielnej zabawy. Dla mnie na przykład obserwacja dziecka w samodzielnej zabawie jest najpiękniejszą lekcją, którą sobie daję i naprawdę widzę, jakie to jest niesamowite. Kiedy ja wyłączę telefon, zamknę się z tym dzieckiem sama, szczególnie z tymi młodszymi dziećmi, jest to dla mnie jakieś takie łatwiejsze. Te dzieci się tak nie ruszają wszędzie, tylko siedzą na przykład w jednym miejscu i zajmują się czymś, a ja jestem obok i z pełną uwagą patrzę, co to dziecko robi, jak rozwiązuje sobie problemy: na przykład jak próbuje otworzyć zakrętkę z plastikowego pojemnika. To jest naprawdę takie ubogacające doświadczenie.

I warto sobie dać tych kilka minut w trakcie dnia, żeby zobaczyć, o co w tym chodzi, bo w tej uważnej obserwacji to trzeba też poczuć, o co w tym chodzi. My wam możemy teraz poopowiadać, ale najbardziej to poczujecie, kiedy usiądziecie sobie obok tego swojego dzieciaczka i będziecie po prostu patrzeć, kim ono jest, co ono teraz umie, co ono teraz potrafi robić. To jest przepiękna lekcja, polecam. Tak, tak, bardzo karmiąca. Myślę, że i dla nas, i dla dzieci, że to w dwie strony po prostu działa. Ja bym jeszcze chciała dodać do tego wątku, bo myślę, że może pojawić się też taka myśl czy wątpliwość, że dając dzieciom tak dużo uwagi, one zawsze będą chciały być w centrum tej uwagi. Czy to nie będzie tak, że te dzieci wtedy będą zawsze o tę uwagę jakoś wołały, zawsze się jej domagały? RIE zaleca i tak też to działa i dla nas zadziałało, że jeżeli my w tych momentach pielęgnacyjnych, o których wspominałyśmy wcześniej, czy w tej swobodnej zabawie, czy też myślę, że dla mnie to jest kluczem, w tych momentach, kiedy dzieciaki przynoszą jakieś emocje. Jeśli wtedy będziemy uważni i będziemy w stanie tych dzieci wysłuchać, zobaczyć je tak w pełni i wtedy zatrzymać się na chwilę — nawet jeśli piszę wtedy ważnego maila, to na te pół minutki powiedzieć „widzę cię i słyszę z tym, co przychodzisz, teraz nie mogę na to odpowiedzieć, ale za pół godziny odpowiem”, to to sprawia, że te dzieciaki, mając poczucie, że zawsze wtedy, kiedy najbardziej tej uwagi potrzebują od rodzica, to ją dostaną. A tej uwagi potrzebują najbardziej, kiedy przeżywają coś, co jest dla nich w jakiś sposób ważne i je